Obserwatorzy

wtorek, 15 lutego 2011

Historia Pipi

Pipi to jamniczka,śliczna,czekoladowa,niewielka sunia.Rosła pod czułym okiem swojej mamy Norki i opiekunów. Czas mijał na wspólnych zabawach,spacerach,odpoczynku.Kiedy opiekunowie byli w pracy obie sunie zaszywały sie pod wspólną kołdrą i czas nieobecności przesypiały.Potem,kiedy wracała pani lub pan odbywalo sie prawdziwe szaleństwo powitalne.
Psiaki uwielbiały spacery na działkę,gdzie oddawały sie swoim ulubionym zajęciom:kopały doły,szukały nornic,biegały za patykami a Norka znosiła w pyszczku kamienie.Układała je w jednym miejscu a kiedy trzeba było wracać jeden wybrany kamyk niosła w pyszczku do domu.Zimą obie kopały tunele w sniegu,tarzały się w nim ,próbowały zjadać.Tak mijały kolejne lata.Norka starzała się,traciła słuch,gorzej widziała,obie miały klopoty z kregosłupem.Ale nadal bardzo sie kochały i troszczyły o siebie.Pewnego zimowego,mrożnego dnia Norka umarla.Pipi,zupełnie zdezorientowana próbowala ją ożywić,trącała noskiem,lizała po pyszczku aż zrozumiała,że stało się coś złego.Nie mogła zrozumieć,dlaczego czeka na opiekunów sama,dlaczego nie ma miseczki Norki,dlaczego nie ma samej Norki.I pewnego dnia  zupełnie nieoczekiwanie ,być może wskutek stresu Pipi straciła władze w tylnich łapkach.Nie pomogły zastrzyki,masaże,leki,starania opiekunów.Nóżki Pipi pozostały bezwładne.Ponieważ pozostawiana sama w domu wyła rozpaczliwie i wypełzała z koszyczka nie bylo innej rady: raz pani,raz pan zabierali ją ze soba do pracy.Tam zachowywała sie wzorowo,leżała pod biurkiem cichutko jak myszka.
Kiedy stało się jasne,że Pipi nie będzie samodzielnie biegała opiekunowie M.i A.postanowili zrobić wózeczek przy pomocy którego Pipi będzie się poruszała.
Kiedy po raz pierwszy Pipi wyszła na spacer "zaprzężona" do swego pojazdu sensacja byla niemała.Ludzie zatrzymywali się jedni podziwiając inni urągając.
W ten sposób Pipi odzyskała jakąs czastkę samodzielności i radości życia.
M.i A. należą się najwyższe słowa uznania i szacunku,zwłaszcza,kiedy słyszy się o okrutnym traktowaniu zwierząt , taka historia daje nadzieję,że może ludzie zrozumieją,że zwierzę nie jest rzeczą,czuje,cierpi i potrzebuje odrobiny serca.

1 komentarz:

  1. Historia piękna i wzruszająca, a poprzez to - skutecznie pouczająca. Batalię przeciwko okrutnikom nękającym naszych braci młodszych, należałoby rozpocząć m.in. od solidnej edukacji dzieci - opowieści takie jak Twoja, świetnie spełniałyby rolę wychowawczą.

    OdpowiedzUsuń