Obserwatorzy

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Suwałki-Osiedle Północ

Do Suwałk przeprowadziliśmy się w sierpniu 1981r.Przeprowadzka  zbiegła się ze śmiercią mego teścia.Nie było możliwości jej odwołania(nie było komórek ) więc S.pojechał na pogrzeb a przeprowadzałam ja.
Mieli w tym pomóc kumple z Federacji Sportu ale przedtem była sobota i niedziela po których mało kto nadawał się do życia a cóz mówić o ładowaniu dobytku w dodatku cudzego.Przy pomocy dzieci i sąsiada załadowałam więc toboły na pakę i komu w drogę...
Kumpli spotkałam w Suwałkach pod blokiem ale byli tak słabi,że gros rzeczy wniosłam na 3 piętro z dziećmi,sąsiada niestety nie było.Zanim dało się jako tako zamieszkać trzeba było przeżyć układanie kafelków w kuchni i łazience . Kafelki były trofiejne jak prawie wszystko wtedy i nie nadzwyczajnej urody ale BYŁY!Zajęta wynoszeniem gruzu,porządkowaniem,myciem ,szorowaniem nie zauważyłam,że coś tam w świecie zaczyna fermentować.Jakiś Lech skakał przez płot,Krzywonos Heńka zatrzymała tramwaj,strajki....
Nie bardzo mnie to obchodziło bo zaaferowana mieszkaniem w którym był gaz,ciepła woda natychmiast,kaloryfery, byłam wdzięczna opatrzności i spóldzielni mieszkaniowej za ten niebywały luksus.Blok na zawalonym gruzem osiedlu jawił mi sie jako siódmy cud świata i nie miałam glowy do nowego,które szło wielkimi krokami. Czasem mam wrażenie ,że idzie do dziś i co chwila błądzi.
Dziś Osiedle ma ponad 30 lat.Wyrosły kolejne pokolenia,przeżyliśmy inwazje karaluchów i faraonek,pożegnaliśmy kilku sasiadów.Wiele zmieniło się i na plus i na minus.Ludzie przestali niszczyć wszystko na oślep.Zrozumieli,że od nich zależy czy wokół będzie śmietnik czy zieleń.Że to co jest,jest ich,nasze,nie niczyje.Bloki  jakie są,każdy widzi, paskudne klocki  upstrzone dziwnymi zabudowami balkonowymi,gdzie-niegdzie odnawiane na kolorowo.Ale i w Paryżu nie zrobią owsa z ryżu. Jest za to wiele pięknych przyblokowych ogródków,dużo zieleni,bo drzewa porosły przez te wszystkie lata.


Mój blok.Był odnawiany kilkanaście lat temu.Obłazi z niego farba,zaciekają balkony.Kryzys,wiadomo.Mój balkon  drugi od góry,osiatkowany ze względu na Franię.Bardzo chciałam mieć to pnące wino ale sąsiadka z  2p.nie zgadza się.Szkoda.

Na wprost mego bloku jest dom złotego wieku.Właściwie był.W latach 80-tych za tej wrednej komuny udstępniono  tam mieszkania ludziom starszym,samotnym,schorowanym.Czynsze były niewielkie,cała dobę dyżurowała pielegniarka,był lekarz,przychodził rehabilitant.Na parterze w dyżurce był dozorca i telefon.Ale kiedy przyszło nowe nikt nie zawracał sobie głowy pensjonariuszami.Czynsze poszły w górę,znikła pielęgniarka i lekarz.Została tylko nazwa Dom Złotego Wieku.


DOM  ZŁOTEGO  WIEKU

 Widok z przodu i z tyłu.Kiedyś były wokół ogródeczki ,rosły kwiaty,było kolorowo.Dziś jest tak:

3 komentarze:

  1. Widzę, że blok bardzo blisko mojego byłego miejsca zamieszkania. Jednak co roku wracam tam z utęsknieniem do mamy i taty. W Domu Złotego Wieku mieszkali moi dziadkowie a dziadek dumnie pełnił dyżur na portierni. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. To był dobry czas,ludzie byli sobie życzliwi,żyło się lżej,chociaz nie bogato. ćzęść dawnego Złotego Wieku jest ładnie odnowiona.Cieszy oko swieżymi kolorami. Dzięki za odwiedziny na moim blogu,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczytałam, popatrzyłam i wspomnienie wróciły. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń