Obserwatorzy

środa, 18 listopada 2015

Kocie życie w Suwałkach

Aby mieć pełen obraz tego o czym chce napisać trzeba przeczytać tekst  opublikowany w suwalki.info
http://www.suwalki.info/informacje-18224-Naczelnik_nie_karmi_kotow_z_wlasnej_kieszeni,_ale_karmy_nie_chce_wydac.html
Dla mnie sprawa jest  bulwersująca  a stanowisko Wydziału Środowiska -kuriozalne.






W sumie jest ich do wykarmienia 14 ,7  w domu,drugie tyle przy domu. Ze względu na możliwość sterylek na koszt miasta zięć w marcu podpisał umowę z W..Środowiska . Faktycznie, po pewnych perturbacjach koty odłowiono ,wysterylizowano i wykastrowano. Podpisując umowę zięć otrzymał z tegoż urzędu obietnicę ,ze od pazdziernika do marca będzie dostawał karmę dla  podopiecznych. Między III a X koty mają żywić się same. Oczywista oczywistość,ze były karmione przez ten czas przez opiekuna,który pokrywał koszty z własnej  kieszeni. Przyszedł pazdziernik,pora na państwową karmę.  I tu okazało się,że w myśl przysłowia łaska pańska( czyt. naczelnika)  na pstrym koniu jeżdzi i karmy  nie będzie  ,bo nie ma mrozu. A jak nie ma mrozu i śniegu to naczelnik nie wyrazi zgody na wydawanie karmy. W Suwałkach jest 300 zarejestrowanych kotów,którym ta karma się należy. Jest połowa  listopada, coraz chłodniej,mokro a w dodatku głodno. Ale ,jak mozna się dowiedzieć z artykułu  na suwalki.info, decyzja naczelnika jest w interesie kotów wolnozyjacych,objętych przecież ochroną prawną. Oto cytat :asystenta  naczelnika wydziału środowiska, niejaki Kamil Sznel mówi: " Nie trzymamy się ścisłych terminów wydawania karmy mając na względzie dobro wolnożyjących kotów"
Inne powód to niewystarczająca ilość kupionej karmy. Próbowałam nawiązać w tej sprawie kontakt z działaczem TOZ p. Balcerem,suwalczaninem,który działa nie tylko w suwalskim TOZ ale i w zarządzie  głównym. Niestety na moje maile nie był łaskaw odpowiedzieć. Jeśli w tym roku nie będzie mrozu i śniegu suwalskie wolnożyjące koty będą umierały z głodu,bo nie wszystkich opiekunów stać na żywienie z własnej kieszeni  czasem po kilkanaście futerek.
Nie wiem do kogo mam się zwrócić z tą sprawą,pieniądze na karmę muszą być w urzędzie  miasta.
Ale jak zmusić,urzędasów aby ta karma była kupowana  w odpowiednim czasie i ilości. Chyba,ze kasa wypływa gdzieś bokiem. Może ktoś ma podobne problemy i jakieś doświadczenia w ich rozwiązywaniu?

11 komentarzy:

  1. Niestety nie pomogę, nie mam doświadczenia w takiej sprawie :) Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pierwszy to raz w życiu mówię sobie:"umiesz liczyć,licz na siebie"
    W sytuacjach podbramkowych sprawdza się zawsze.
    Wszystkim zaglądającym tu czasami dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie bardzo rozumiem... nie chodzi o to czy mróz jest czy też go nie ma... przepis wyraźnie mówi o miesiącach karmienia... nic tylko wykonać telefon do ViVy... a szybko poradzą sobie z gminą

    Podlasie... jak zawsze... ociemniałe...
    u siebie czekam na przyszły rok w celu zatwierdzenia nowej uchwały dot. pomocy zwierzętom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,to jest ta tzw. kiedyś ściana B. Ciemnota,nieprawdopodobny nepotyzm,zupełny brak szacunku dla przyrody,w szczególności dla zwierząt. Po urzędach siedzą tłumoki i nie przebijesz się przez beton. Nie ma dnia,zebym nie żałowała przeprowadzki przed wieloma laty,własnie tu,chociaż miejsce piękne,tylko ci ludzie....dobrze ,nie uogólniam,nie wszyscy!

      Usuń
  4. Każda gmina ma obowiązek opiekować się "swoimi" kotami. Do końca marca każdego roku musi ustalić jaką kwotę przeznacza na opiekę - nie tylko na sterylki , ale i na dokarmianie . Gmina powinna się z tych pieniędzy rozliczyć !
    Dlaczego koty trzeba dokarmiać cały rok ładnie opisano na stronie Fundacji Canis
    U nas też było ciężko to wywalczyć , ale się udało i teraz koty dostają karmę przez okrągły rok - piszę o tym TUTAJ
    Są tam też porady co zrobić jak nie można liczyć na gminę . Warto poszukać pomocy na forum miau - założyć wątek i poprosić o wsparcie . Można też wystawiać bazarki z przeznaczeniem na karmę dla podopiecznych ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amyszko,najmilsza,bAAAAArdzo dziękuję za drogowskaz.
      Tu jest pustynia w zakresie opieki nad zwierzakami.Wiem,że niewiele mogę zwojować ale przynajmniej może jakiemuś burakowi napsuje krwi nagłasniając sprawę. Parę lat temu była głośna na cały kraj sprawa schroniska MPGK.,gdzie zwierzęta z glodu zjadały własne odchody,ratusz wtedy też nie widział powodu do interwencji,dopiero,kiedy młodzi wolontariusze wysłali fotki straszliwie zaniedbanych zwierząt do prasy krajowej sprawa nabrała ostro ruszyła z miejsca. Suwalszczyzna to nie jest najlepsze miejsce dla zwierząt.Jeszcze raz ogromnie dziękuję!

      Usuń
    2. Jeszcze tylko mogę poradzić żeby nadal pisać pisma do urzędów z uzasadnieniem powyższym ;-) I koniecznie wysyłać poleconym z potwierdzeniem odebrania. Z dopiskiem że czekacie na odpowiedź pisemną . Jak nie będzie reakcji można poprosić media - na przykład - temat dla uwagi

      Usuń
  5. No normalnie nóż się sam otwiera na takie działanie! Bezduszność i brak wyobraźni biurw jest wszedzie
    Proponuję poprzez media, to jest jakieś wyjście..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są własnie Suwałki,kochana, znajomości,kombinacje.I żelazna zasada- silniejszy ma zawsze rację. Taki burak siedzi za biurkiem i jest panem świata,czkawką mi się odbijają te cholerne Suwałki.

      Usuń