W jednym z poprzednich postów pisałam o psie osamotnionym,trzymanym w okropnych warunkach i o próbach pomocy. Ponad tydzień temu pies zniknął ze swego karceru. Właściciel podejrzewał Fundację o kradzież. Rozmawiałam z panią z Fundacji i z pierwszej ręki wiem,że psa miała wykraść blondynka,był ktoś jeszcze ale monitoring go nie chwycił. Okazało się,ze jak na byłego glinę przystało założył monitoring ,zapominając o jedzeniu czy piciu dla pupila. Pies ma czip, kosztował 1000zet i w klatce miał znakomite warunki, ( widać na fotkach) bo pies myśliwski musi mieć swobodę(?), dom to dla niego więzienie a poza tym pies myśliwski nie potrzebuje obecności człowieka. Mam nadzieję,ze ten,kto zdobył się na wyciągnięcie psa z tej osiatkowanej fortecy zadba o jego godne życie. A ja po raz któryś stwierdzam,ze myśliwi to jedni z najgorszych swołoczy jakie chodzą po ziemi.
Za kilka dni wyruszę "do wód" ciechocinskich. Zupełnie niespodziewanie dostałam skierowanie i długo się wahałam czy z niego skorzystać. Mój kręgosłup pilnie domaga się naprawy ale trzy futra wymagają opieki i starań i nie tylko one. Stanęło w końcu na tym,ze przez 10 dni zajmie się wszystkim moja nieoceniona córka a na pozostały czas przyjedzie brat. Córka będzie mogła zaglądać raz dziennie,będą miały susz,wodę i dodatkową kuwetę,mam nadzieję,ze dadzą radę.
Tymczasem moje pieszczochy wymyslają dzikie harce i zabawy, dobrze,ze sąsiad z dołu jest głuchy,bo miałabym się z pyszna,do miłośników kocich on nie należy.
W sierpniu odwiedziła nas Ula ze swoim psem Spokiem. Próby zaprzyjaznienia się z futrami chyba nie wyszły najlepiej,ale krew się nie lała. Najodważniej czoła stawiała Meliska.
Księciuno Spok młodziutki,zaledwie 5 m-czny i bardzo ciekaw świata.
Po jego wyjeżdzie Koty wróciły do codziennych spraw:
Polowanie na muchę ,niestety na żyrandol wskoczyć się nie da...
Chwila odpoczynku i...
Miejscówka w skrzynce po kwiatach.
Miejscówka w szafie...
Frania ...ma to wszystko z tyłu...wie,że jest moja królewną!