Obserwatorzy

środa, 30 lipca 2014

Kocia Testująca Grupa Blogowa

https://www.facebook.com/pages/Kocia-Testująca-Grupa-Blogerowa/530548283738873
 Zaprasza zainteresowanych Grażyna Maria z blogu Retro Koty i Pies. Inicjatywa godna ze wszech miar polecenia. Karmy do testowania to poważny zastrzyk dla dokarmiających koty wolnożyjące.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Jarmark folkloru

Odbył się w Suwałkach po raz 15,czyli  kolejny mały jubileusz.
Zapowiadał się kolejny upalny dzień ale postanowiłam skontrolować-co i jak.
zaraz na początku: niespodzianka. Wśród  rozkładających swoje kramy mignęła mi znana twarz. Musiałam zbadać kto zacz  i okazało się,że...


odwiedziła Suwałki Elżbieta Dzikowska, osoba kontaktowa i miła co mogłam stwierdzić uciąwszy krótką pogawędkę. Przyjechała na jarmark aby zrobić reportaż o Tatarach,których potrawy można było kupić.Zrezygnowałam,bo nie wyglądały apetycznie no i w takim upale spore ryzyko.
 Można było degustować słynne już sery korycińskie,kupić chleb z Kurpi,na miejscu wędzone wędliny.

W podręcznej wędzarni pachniały domowe kiełbasy.
Porządku pilnowali panowie w zielonych kubraczkach a ochłodzić się można było w fontannie.

Na estradzie pod wezwaniem Misia  Uśmicha prezentowały strasznie głośno ludowe pieśni dwie dziewoje.
Te ludowe pienia ,baterie w aparacie ,które padły i wzmagający się upał zmusiły mnie do ucieczki z imprezy. W domu czekała na mnie Kocie,zjadłyśmy skromny obiadek i zgodnie rozłozyłyśmy się na zacienionym jeszcze balkonie. Aha,na jarmarku zakupiłam domowy twaróg koryciński ,drogi i kwaśny jak ocet siedmiu złodziei.Gdyby nie upał pofatygowałabym się do stoiska i zwróciła go z równie kwaśną uwagą

piątek, 25 lipca 2014

15 lat z Aukso

Aukso to Orkiestra Kameralna Miasta Tychy.Od 15 lat w lipcu przybywa na suwalszczyznę z cyklem koncertów Letnia Akademia Aukso. Pierwszy koncert odbył się 15 lat temu w klasztorze na Wigrach.
Dzisiejszy koncert był w sali Suwalskiego Ośrodka Kultury. Jubileusz zbiegł się z czwartą już rocznicą tragicznej śmierci nieodżałowanej pamięci J. Gajewskiego,prezydenta Suwałk,który otworzył miastu drzwi do kultury.
Rozpoczął koncertem f-moll Chopina Janusz Olejniczak. Perfekcjonista,znakomity wykonawca ,trochę było nudnawo,choć wiadomo,że Chopin to Chopin.
Potem koncert na wiolonczelę  Panufnika,grał solista Bauer. Panufnik dla mnie jak Penderecki,dużo hałasu,mało muzyki , nie do strawienia.
Ale koniec był niezwykły. W koncercie na fortepian,skrzypce i wiolonczelę C-dur Beethowena wystąpiła trójka młodych muzyków,dwaj panowie i dziewczyna. Dziewczyna ,Aleksandra Świgut, z wyglądu 18 latka,drobna delikatna dała popis wspaniałej gry podobnie jak jej koledzy. Stary,poczciwy Beethowen zabrzmiał świeżo i pięknie a widownia długo biła brawa,....


Nie ma nagrania dzisiejszego koncertu ale ten ubiegłoroczny,na otwarcie SOK-u był równie świetny.

czwartek, 24 lipca 2014

Skocjańska jama

czyli Szkocjańska Jaskinia.
 Rano zapakowaliśmy dobytek  i wyjechaliśmy z Divaca zdobywać oną Jaskinię. Zasięgnęliśmy informacji,kupiliśmy bilety(cena adekwatna do wrażeń) i z przewodniczką  ruszyliśmy do Matavun,gdzie było wejście.
Nic na razie nie zapowiadało survivalu.
Jaskinie Szkocjańskie to dwie jaskinie połączone ze sobą: Cicha Jaskinia,którą wędruje się bez stresu podziwiając stalaktyty  i Jaskinia Szemrzącej Wody do której schodzi się przez most,50 m.ponad lustrem płynącej  a raczej szalejącej rzeki Reki.
Reka wypływa spod szczytu góry Śnieznik,wpływa do jaskini wąwozem pod wioską Skocjan. i przepływa pod ziemią 40 km.W Timaro wpada do Adriatyku.






Wędrowaliśmy wąskim,skalnym chodnikiem miedzy ociekającą wilgocią ścianą jaskini a 100 metrową przepaścią w dole której kotłowała się Reka. Wiszący nad otchłanią most pokonałam z zamkniętymi oczyma z prędkością światła ,wyrywając ze stawu  rękę Joasi,której byłam uczepiona jak nasz podlaski kleszcz.W dole ryczała Reka tłukąc się o ściany wąwozu.Odważyłam się otworzyć jedno,potem drugie oka. Czegoś tak pięknego,grożnego,wręcz nierealnego już nie zobaczę. Byłam tam jak drobinka,pyłek,pomimo strachu ,oniemiała z zachwytu.Wyszłam upocona z emocji  przez chwilę nie żałując,że przeszłam ten "bojowy szlak"

 Wyjście na świat. Jaskinie Szkocjańskie są pod ochroną jako park krajobrazowy oraz obszar ochrony biosfery. .W 1986 roku Jaskinie zostały wpisane na listę Światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
Od czasu do czasu   powodzie zalewają jaskinie i mosty,niszczą chodniki turystyczne.
Wyszliśmy z jaskini i powędrowaliśmy do kolejki.Wspaniała przyroda,kipiąca zieleń, ogromne bloki i ściany skalne,niesamowite otoczenie!







wtorek, 22 lipca 2014

Wyjazdy,powroty

Wszystko dobre szybko się kończy. Nie jestem w tym stwierdzeniu odkrywcza,przecież wiadomo,że jeśli coś ma swój początek to i koniec być musi. No i jest. Do Suwałk wróciłam tydzień temu ale musiało minąć trochę czasu abym mogła wrócić do skrzeczącej rzeczywistości.
Wyruszyłam w tę niezwykła podróż 29 czerwca. Najpierw do W-wy.potem z J.,R. i Ulą do Krosna o nieludzkiej porze czyli 4 rano.
W Krośnie jeszcze ostatnie sprawy,zakupy,pakowanie klamotów do samochodu  i....szerokiej drogi,już czas. Było jeszcze ciemno,kiedy wystartowaliśmy bolidem Adasia.
droga do celu prowadziła przez Słowenię,Austrię,Niemcy.
Mieliśmy zanocować w Słowenii,żeby rano zwiedzić jaskinię zanim wyruszymy dalej.
Pierwszy przystanek był u Niemca.



Oczywiście,zgodnie z tradycją w mojej rodzinie-jak podróż daleka-muszą być jaja na twardo.I były.Oraz drożdżówki . Kierowcy A. i R.  posiłkowaki się  kabanosami z dzika. Dla nas, dziewczyn,niejadalne.
Niemile zaskoczył mnie brud w przyautostradowych toaletach. Widać i niemiecki porządek schodzi na psy!
Przez Niemcy jechaliśmy w deszczu,monotonna jazda usypiała ale generalnie humory dopisywały, a że śmieszy i bawi nas to samo to między drzemkami  porykiwaliśmy ze śmiechu.
W Austrii wypogodziło się trochę, podziwialiśmy Alpy i wioseczki malowniczo rozrzucone na zboczach i u ich stóp,,zawieszone niemal w powietrzu zameczki, kościołki uczepione zboczy,było jak w filmach o cesarzowej Sisi.Zatrzymywaliśmy się kilka razy,niestety,z samochodu nie udało mi się zrobić fotek.

Chyba gdzieś koło 18 wjechaliśmy do Słowenii ,która przywitała nas  piękna pogodą.
Bez problemu znależliśmy nocleg w ładnej gospodzie i właściwie wszystko byłoby OK,gdyby nie...
 Dostaliśmy dwa pokoje na pięterku,czyściutkie,pościel wykrochmalona,łazienka zaopatrzona w mydło,szampon,suszarkę.Wszystko świeże i pachnące.

 Odpoczywamy po całodziennej podróży. Następny dzień tez będzie  ciężki.
Moją uwagę zwrócił  metalowy kojec z boku domostwa. Siedział w nim młodziutki wilczek,śliczny szczeniak, za nim wielka buda, wydawała mi się pusta,bez podłogi,siana,czy czegoś izolującego beton,który
stanowił podłogę kojca. Nie widziałam miski z wodą i jedzeniem a oko w takich sprawach mam iście sokole. Piesek od czasu do czasu popiskiwał,przywierał do siatki ale gospodarze nie zwracali na niego uwagi. W nocy przyszła gwałtowna burza,ulewa.co musiało przeżywać to biedne stworzenie....









Fotka była robiona rano,kiedy wychodziliśmy do samochodu.Rano był wypuszczony na jakiś czas,przy budzie znalazły się miski  ale ja straciłam sympatię dla tych ludzi.
A może to  jestem nienormalna ,może szukam dziury w całym?
Niestety,fotkę zżarł komputer. Psiak był mały,kojec ogromny,metalowy z podwójnymi drzwiami.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcia i w drogę.
Przed nami......ale to już innym razem.