Frania była moim pierwszym kotem. Przyniesionym z piwnicy. Kochanym najmocniej. Mądrym, pięknym, dobrym , niezapomnianym.
Zostawiła mnie i odeszła za TM 26. IV. 2019.
Frania była moim pierwszym kotem. Przyniesionym z piwnicy. Kochanym najmocniej. Mądrym, pięknym, dobrym , niezapomnianym.
Zostawiła mnie i odeszła za TM 26. IV. 2019.
Tegoroczną Wielkanoc, już po raz drugi, spędziłam z moimi warszawskimi dziećmi Na Helu i w Helu.Kocham morze i każda mozliwość spędzenia nad nim czasu jest dla mnie niezwykle cenna. Muszę tu powiedzieć,że ten czas nadmorski zawdzięczam synowej, która zna moją słabość do wielkiej wody i pamięta o mnie kiedy tylko jest mozliwość takiego wyjazdu.W tym roku było nas troche więcej, bo dołączyli A. i M., co okazało się niezbyt fortunnym pomysłem. Ale sobota, niedziela, poniedziałek były piękne, słoneczne, nawet ciepłe, więc można było spacerować do woli nie popasając zbyt długo przy stole.
Hel- początek, lub jesli ktos woli , koniec Polski.Pierwsze wzmianki o Helu pochodzą z 1198roku.Była to wieś kaszubska o nazwie Gellen i była ośrodkiem handlu śledziami. Historia Helu -półwyspu i Helu osady jest bardzo bogata i barwna. Ja chcę się skupić na pięknie tego miejsca i jego wyjątkowości.
Pobyt na Helu ma sens {dla mnie} poza sezonem, kiedy ludzi jest niewiele, można swobodnie wędrować plażą, lasami, nabrzeżem ,pochodzić po deptaku, zjeśc cos bez pośpiechu w ktorejś z licznych knajpek.
Spacer plażą sprawiał najwięcej radości Spockowi. Ubrany w gustowny kaftanik{Chart ma króciutką sierść i marznie} gonił plażą i szalał z radości.