Obserwatorzy

piątek, 27 listopada 2015

Już czwartek!

Rano szykowaliśmy jedzenie dla Ogrodowian. musi być dużo i treściwie,bo już zimno. Łaskawca,naczelnik od ochrony środowiska wydał w końcu zgodę  i od przyszłego tygodnia będzie karma. Małe trzęsienie wydziałem okazało się skuteczne. Takie małomiasteczkowe urzędasy myślą ,że są panami świata i wszystko mogą.
Boguś natychmiast wyczuł pismo nosem i  już bada zawartość miski.. Miska będzie pełna,bo czeka 14 brzuszków na kurczaka z ryżem.

woda najlepsza z kranu,zlizywana z łapki.
Bliskie spotkanie   ,niekoniecznie w przyjaznych zamiarach.



Na dzisiaj zaplanowana jest wizyta u wetki.



 Kontenerek sprawdzony,prawowita właścicielka wyraziła ochoczo zgodę,jedziemy!
Robale ,mam nadzieję,wytępione,pora na świerzbowca. Znowu czyszczenie uszek i zastrzyk,bolący, w chudy tyłek. No,nie taki chudy,bo waży 3,35kg.,przybyło przez dwa tygodnie o,75dag!
Sama juz nie wiem: Boguś to,czy może Frania???
Wieczorem opuszczam zacne towarzystwo i  idę na spotkanie z solistami Operetki Kijowskiej.
Słuchając znanych operetkowych arii w znakomitym wykonaniu po raz kolejny ciepło wspominam Prezydenta Gajewskiego. SOK(Suwalski Ośrodek Kultury) to jego dziecko,narodzin którego nie doczekał.
Wśród wykonawców trójka wspaniałych tenorów,brawurowo wykonali  m. in. "Per te".
Tu w wykonaniu równie pięknym J. Grobana





niedziela, 22 listopada 2015

Czy się polubimy?

Relacje na linii Frania- Boguś bardzo powoli ulegają zmianie.Ocieplanie stosunków wspomagałam walerianą. Ktoś radził posmarowanie szyjek kotów walerianą lub nerwosolem. Bałam się,że mogą sobie te szyje poodgryzać więc skrapiałam rózne miejsca kroplami. Myślę,że to one spowodowały,że Frania jest mniej nerwowa i zestresowana. Feromony nie pomogły. Boguś oswoił się z nowym otoczeniem i wydaje się,że zapomniał o wiejskim podwórzu. Ale kiedy wieczorem wypuszczam go na balkon a on siada przed siatką i patrzy gdzieś daleko ,wtedy zaczynam myśleć o tym,że zabrałam mu wolność, czy miałam prawo to robić,czy będzie szczęśliwy w mieszkaniu,które stało się jego klatką.
W zamian dam mu życie dostatnie i bezpieczne,dam przyjażń, ciepło,bezpieczeństwo i  serce.
Coś za coś,w życiu nie da się inaczej ale wątpliwości i rozterki towarzyszą mi ciągle.
Boguś jak każdy malec psoci, dokazuje, nie przejmuje się nawet wrednym świerzbowcem w uszkach. Frania patrzy na to z dystansem  ale już się nie chowa,zaczęła poruszać się po mieszkaniu,zasiedla z powrotem swoje ulubione miejsca.Pozwala mi się głaskać i brać na ręce. Przez jakiś czas na mój widok chowała się,uciekała z wrzaskiem, spała osobno. Od kilku dni przychodzi do mnie i swoim zwyczajem przesypia część nocy ze mną. Parę razy obwąchały sobie noski,Frania nie syczy na widok Bogusia, pozwala mu się zblizyć ale bez poufałości. Mam nadzieję,że któregoś dnia zastanę ich śpiących w swoich objęciach. Boguś jest zupełnie inny. Bez pardonu wchodzi na stół,kiedy tylko pojawi się na nim coś do jedzenia,natychmiast wsadza tam nosek i wyjada co się da. W przeciwieństwie do Frani zjada wszystko,cokolwiek dopadnie. Nie jest przytulaskiem. Brany na ręce wywija się jak piskorz, nie lubi bliskiego kontaktu ale szalenie lubi zabawy ze sznurkiem,laserkiem,myszkami.













Na wszelki wypadek trzeba mieć go na oku, niech nie myśli,ze wszystko mu wolno!
Pierwsza wspólna paczka z Zooplusa

Tyle jedzonka, czy mój brzuszek pomieści to wszystko????

piątek, 20 listopada 2015

Wiosna???

Coś się w tej przyrodzie poplątało! fotkę przysłał mi 3 dni temu syn  przebywający w sanatorium w.
 Polańczyku.Osobiście nie miałabym nic przeciwko temu,żeby były to oznaki wiosny.

Nigdy nie byłam w Bieszczadach,ale musi byc tam pięknie nawet w ponury,mglisty dzień!

środa, 18 listopada 2015

Kocie życie w Suwałkach

Aby mieć pełen obraz tego o czym chce napisać trzeba przeczytać tekst  opublikowany w suwalki.info
http://www.suwalki.info/informacje-18224-Naczelnik_nie_karmi_kotow_z_wlasnej_kieszeni,_ale_karmy_nie_chce_wydac.html
Dla mnie sprawa jest  bulwersująca  a stanowisko Wydziału Środowiska -kuriozalne.






W sumie jest ich do wykarmienia 14 ,7  w domu,drugie tyle przy domu. Ze względu na możliwość sterylek na koszt miasta zięć w marcu podpisał umowę z W..Środowiska . Faktycznie, po pewnych perturbacjach koty odłowiono ,wysterylizowano i wykastrowano. Podpisując umowę zięć otrzymał z tegoż urzędu obietnicę ,ze od pazdziernika do marca będzie dostawał karmę dla  podopiecznych. Między III a X koty mają żywić się same. Oczywista oczywistość,ze były karmione przez ten czas przez opiekuna,który pokrywał koszty z własnej  kieszeni. Przyszedł pazdziernik,pora na państwową karmę.  I tu okazało się,że w myśl przysłowia łaska pańska( czyt. naczelnika)  na pstrym koniu jeżdzi i karmy  nie będzie  ,bo nie ma mrozu. A jak nie ma mrozu i śniegu to naczelnik nie wyrazi zgody na wydawanie karmy. W Suwałkach jest 300 zarejestrowanych kotów,którym ta karma się należy. Jest połowa  listopada, coraz chłodniej,mokro a w dodatku głodno. Ale ,jak mozna się dowiedzieć z artykułu  na suwalki.info, decyzja naczelnika jest w interesie kotów wolnozyjacych,objętych przecież ochroną prawną. Oto cytat :asystenta  naczelnika wydziału środowiska, niejaki Kamil Sznel mówi: " Nie trzymamy się ścisłych terminów wydawania karmy mając na względzie dobro wolnożyjących kotów"
Inne powód to niewystarczająca ilość kupionej karmy. Próbowałam nawiązać w tej sprawie kontakt z działaczem TOZ p. Balcerem,suwalczaninem,który działa nie tylko w suwalskim TOZ ale i w zarządzie  głównym. Niestety na moje maile nie był łaskaw odpowiedzieć. Jeśli w tym roku nie będzie mrozu i śniegu suwalskie wolnożyjące koty będą umierały z głodu,bo nie wszystkich opiekunów stać na żywienie z własnej kieszeni  czasem po kilkanaście futerek.
Nie wiem do kogo mam się zwrócić z tą sprawą,pieniądze na karmę muszą być w urzędzie  miasta.
Ale jak zmusić,urzędasów aby ta karma była kupowana  w odpowiednim czasie i ilości. Chyba,ze kasa wypływa gdzieś bokiem. Może ktoś ma podobne problemy i jakieś doświadczenia w ich rozwiązywaniu?

czwartek, 12 listopada 2015

Frania i Boguś w jednym

stali domu.
W niedzielę Bolesław został oficjalnie przez zgromadzenie rodzinne przemianowany na Bogusia.
Stosunki między nim a Frania kształtują się
 tak-w wersji łagodnej-:

Frania po trzech dniach wyszła z podziemia,chyba to dobry znak,że juz zasiedla kanapę a nie podłogę pod nią ale do zażyłości jeszcze daleka droga,jeśli w ogóle nastąpi..
We wtorek Bogus zaczął wymiotować  i przestał jeść. We środę święto,nie było na co czekać,kontenerek i do ulubionej wetki.
U wetki 3 kolejne podrzucone kocie sieroty czekające od kilku tygodni na dom.
Bodzio zachował się godnie przy badaniu. Okazało się,ze wymioty są od robaków,dostał więc wlew do paszczy i zastrzyk w chudy zadek. W uszkach zagnieżdził się świerzbowiec i tu godność Bogusia opuściła. Darł paszczę,ale uszy zostały wyczyszczone,zaaplikowany lek i dalsze leczenie świerzbowca po spacyfikowaniu robali. W tej sytuacji dobrze,że nie nastąpiły między Franią  a Bogusiem poufałości.
Na zakończenie oboje dostali tabletki odrobaczające do podania za dwa tygodnie. Za to wszystko wetka wystawiła rachunek ; nie wierzyłam- 27 zet. W stosunku do cennika pozostałych suwalskich wetów mogę uznać,że miałam dla kota świadczenie za darmo.
Po godzinie od wizyty Bodzio odzyskał apetyt i chęć do zycia. Powoli się aklimatyzuje.










Frania patrzy ze zgrozą z półki w szafie. Co ten intruz tu robi,czego chce????
Chwilami wątpię,czy kiedykolwiek podadzą sobie łapy. I co wtedy?

sobota, 7 listopada 2015

Kolory jesieni

Lubimy piękne,żywe, nieprawdopodobnie kolorowe jesienne krajobrazy. Cieszą oczy, przemawiają do wyobrażni, wprawiają w świetny nastrój.
 Gorzej, kiedy zaczyna się listopadowa szaruga,kolory znikają, nagie gałęzie drzew nie budzą zachwytu a zmuszają do myśli o przemijaniu. Memento mori!