Obserwatorzy

niedziela, 30 sierpnia 2020

Przemijanie

Przemijanie to kolej rzeczy, która nie minie nikogo. Tak być musi, tak jest sprawiedliwie, tak toczy się świat. A jednak, kiedy żegnamy kogoś szczególnie nam bliskiego, niekoniecznie z rodziny, kogoś kto w jakiś sposób wpływał na nasze życie, darowywał nam coś bardzo cennego,niezwykłego to zawsze żegnamy  go  za  wcześnie, nigdy nie jest to dobra pora.
W lipcu i sierpniu odeszli ludzie,których
szanowałam i bardzo ceniłam, którzy byli dla mnie swego rodzaju autorytetami.
25 lipca 2020  zmarł Bernard Ładysz.Urodził się w Wilnie 1922r. Mój krajan.Wspaniały bas, śpiewał w najznamienitszych operach świata od Australii po Chiny. Jedyny Polak,artysta operowy, który śpiewał z M. Callas.Walczył w A.K. Aresztowany przez NKWD ,zesłany do Kaługi.
Śpiewał  w operze warszawskiej, występował gościnnie w teatrach muzycznych znakomicie wykonując utwory tzw. lekkiej muzy.Wraz z żoną Leokadią Rymkiewicz stanowili niezwykły duet pieśniarski.
Wiele lat temu miałam zaszczyt widzieć i słyszeć Go w operze warszawskiej w słynnej arii Skołuby.

Nie podaję tytułu opery, moze ktoś pamięta?
14 sierpień 2020. Nie żyje Ewa Demarczyk. Kolejna wielka strata.  Urodzona 1941 roku w Krakowie, córka rzeżbiarza. Niepowtarzalna, niekwestionowana wielka dama polskiej piosenki. Związana z Piwnicą pod Baranami, odkryta przez Z. Koniecznego, który wiele lat był twórcą Jej piosenek.Jednym z pierwszych utworów była Karuzela z Madonnami z tekstem M. Białoszewskiego.Konieczny stworzył kreację niezwykłą  doskonale wygrywając zawarty w słowach ruch, pęd,atmosferę onirycznego lunaparku. Demarczyk rzuciła swoim wykonaniem na kolana, wrota kariery zostały otwarte ale ona nie pędziła na oślep. Miała zasady, których nie łamała. Śpiewała w Paryskiej Olimpii ale propozycję  2-letniego  kontraktu  Coquatrixa w tejże odrzuciła. śpiewała niemal w całej Europie, zawsze po polsku. Jej kreacje porażały i porażają do dziś: ascetyczna oszczędnośc gestu,czerń stroju, bezruch. I ten ogromny głos ,niezwykła, nie do podrobienia interpretacja, dykcja-każde śpiewane słowo zrozumiałe, czysto wyśpiewane. Co musiało się wydarzyć, że odeszła, zerwała kontakty, ostatni wywiad to rok 1998. Może gdyby miała więcej szczęścia do ludzi,gdyby szła na kompromisy jej losy potoczyłyby się inaczej.Ale pozostała sobą do końca, wierna Sztuce i ideałom. Nie była na sprzedaż. Czarny Anioł odpłynął..



20 sierpień 2020.Nie żyje Piotr Szczepanik. piosenkarz  niezwykły w swoich czasach. Kiedy szalał bigbit, niedomyci długowłosi wrzeszczeli, łomotali, tupali, on w garniturku, bez podrygów i wygibasów stał na scenie i ciepłym, łagodnym głosem śpiewał- Nigdy więcej , Kochać, Goniąc kormorany.....Zauroczył tymi piosenkami i młodych i starych.Śpiewał ze znakomitą dykcją, co dziś własciwie się nie zdarza. Jego wczesne piosenki są ciągle na czasie, ciągle piękne ,nostalgiczne, zmuszające do refleksji. W pózniejszych latach zmęczony tym co się wokół niego działo zaszył się na  podwarszawskiej wsi, sięgnął po poezję Gajcego,Grochowiaka,Herberta. Ale  kto dziś chce słuchać ambitnej poezji?. Dziś wzięcie ma Zenek... Od lat zmagał się z ciężka chorobą, Zmarł w zaciszu domu i w otoczeniu rodziny. Wieczny odpoczynek...

...." Po co w ogóle wychodzić z łóżka, jeść ,pić browar, uprawiać seks skoro na czole mamy wytatuowany okres przydatności do spożycia? " Z. Miłoszewski
No właśnie , po co????

środa, 26 sierpnia 2020

Brajanek

 Pojawił się z początkiem lata. Znienacka, nie wiadomo skąd.Chudziutki,mały, ze śladami jakby po sznurku na cieniutkiej szyjce ale ufny i radosny.Przylgnął od razu do M.,który opiekuje się stadkiem kotów na Ogrodowej. Bardzo towarzyski, domagał się głaskania, drapania,pokazywał brzuszek nawet niezainteresowanym. Nakarmiony  zaanektował domek i poczuł się na  kocim podwórku jak u siebie.Po kilku dniach wetka Ewelina wykastrowała kawalera , który dostał imię BRAJANEK.










Zdjęcia są kiepskiej jakości  bo testowałam  nowy telefon.Ale następne  będą lepsze. Oswoiwszy się z otoczeniem Brajanek postanowił zostać przywódca stada.Najmniejszy, drobniutki, chudziutki dyryguje kim się da. Były tez chwile grozy. Któregoś dnia Brajanek znikł. Nie było go 8 dni. Nie mieliśmy już nadziei,że wróci, przypuszczaliśmy najgorsze. I kiedy już opłakaliśmy go, Brajanek  zjawił się jak gdyby nic. Cały, zdrowy, w dobrym nastroju ,podjadł i przypomniał reszcie  stadka, kto tu rządzi. Myślałam,żeby zabrac go do domu do moich dwu obwiesi. Ale zrezygnowałam obserwując go,jak dobrze sobie radzi, jak cieszy sie wolnością i towarzystwem swoich kuzynów. U mnie byłby niewychodzący. Na Ogrodowej ma domek, pełną miseczkę przyjaznych ludzi i wolność. Niech tak zostanie.