Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwester 2012

Za kilka godzin pożegnamy stary rok. Może ten Nowy będzie lepszy i łaskawszy,chociaż lepsze podobno juz było. Jednak jaki by nie miał być,to najważniejsze,abyśmy byli zdrowi.Tylko wtedy niestraszne będą wszelkie przeciwności i zawirowania. I właśnie zdrowia życzę Wszystkim,którzy tu zagladają.
Za oknem już pierwsi petardowicze,biedne zwierzaki te domowe i te bezdomne. Dlatego jakoś nie żal mi tych z ranami popetardowymi.Mają je na własne życzenie.
Kiedyś spędziłam sylwestra w łazience,bo moja przerażona Normisia schroniła sie w wannie i drżała jak osika,a była dużą,dorodną dożycą.Podobnie rzecz miała się z Misiunią,która nawet kiedy była już przygłucha panicznie się bała.
A generalnie nie lubię sylwestra.Nie wiem dlaczego mam się bawić i cieszyć akurat w ten wieczór i uroczyście witać nowy rok,który stanie się faktem niezależnie od hucznych zabaw i fajerwerków.Wraz z nim każdemu przybędzie kolejna zima?wiosna?
Z sentymentem wspominam jedynie mój pierwszy,prawdziwy sylwester. Miałam prawie 16 lat i mnóstwo powodów do radości  i szampańskiej,choć bez szampana,zabawy.
Dorosłe sylwestry  kończyły się mało zabawnie a nowy rok zaczynał się smutno i bez uśmiechu.Dlatego po pamiętnym sylwestrze w Krzywym u Mordziatej  powiedziałam:dość i wieczór ten spędzam z ciekawą książką ,filmem lub czasem z Poleczką i Kojotkiem,kiedy MiM decydują się na na sylwestrowe ekscesy.
I tak jest dobrze i zgodnie z sobą czyli ze mną.
Dzisiejszy wieczór będzie właśnie taki,z kocią grzejącą mi nogi i mruczącą życzenia noworoczne. Do Siego!!

sobota, 29 grudnia 2012

I po świętach

Kolejne święta za nami. Jak każde spędzone w takim gronie były piękne i szkoda,że już po.

Niedyspozycja mojego futrzaka była na szczęście niegrozna,już wczoraj było lepiej a dziś całkiem dobrze,
co widać na powyższej fotce.
Wczoraj ok. godz 23 zaskrzeczała rzeczywistość,czyli  B ante portas. Szybko zleciało te 21 dni,nie jest to odkrywcze,co napiszę-ale-wszystko co dobre szybko sie kończy i mija bezpowrotnie. Może dlatego jest takie dobre ?

środa, 26 grudnia 2012

Nazajutrz:

Wałkoniliśmy się  każde na swój ulubiony sposób.Po póżnym śniadaniu  dalej zajęcia własne a następnie na Ogrodową.Tam c.d. obżarstwa ,opilstwo bardzo umiarkowane,wprost nieprzyzwoicie,trochę wspominków,śmiechu,oplotkowaliśmy najbardziej nielubiana częśc rodziny i trzeba było się zbierać.
Amelka Be z  niesmakiem przyglądała się hałaśliwemu zgromadzeniu.
Kojotek natomiast z lubością gościł się przy stole.



Bardzo WAŻNE OSOBY.
A dzisiaj warszawiacy pojechali,smutno,cicho,aż w uszach dzwoni.I zmartwienie.Chora moja koteczka.Musiała gdzieś dopaść wstążeczkę od prezentów i kawałek chyba połknęła. Nie je cały dzień i kilkakrotnie wymiotowała.Schowała się w kąciku i bardzo sie boję,żeby się poważnie nie rozchorowała.


Wigilia 2012

Wigilię zgodnie z życzeniem starszych państwa zaczęliśmy o 17.
Na stole rozgościły się ulubione potrawy:  karp po żydowsku  mego pomysłu
i ulubiony śledż G. w sosie porowo-orzechowo-majonezowym.
Sałatka,która jest robiona tylko w wigilię z sosem winegret i po raz pierwszy zupa kokosowo-łososiowa w wykonaniu R.
Oczywiście były też inne potrawy,ale za długo wymieniać.
 Na honorowym  miejscu- opłatek. Za stołem zasiedli najmilsi goście:

Niektórzy robili do aparatu głupie miny ale i tak zostali uwiecznieni.











Przybyły tez dziewczyny: Pola i Kojo.Pola bardzo słaba,ułożyła sie na miękkim materacyku ,Kojo próbował ganiać Franię ale szybko sie znudził i zalęgł obok Poli.
Potem były prezenty,wielka ich w tym roku obfitosć:

Wigilia i Boże Narodzenie to dla mnie święto najważniejsze i  chciałabym zawsze spędzać je z moimi dziećmi i wnuczkami.Niestety,warszawskie dzieci  przyjeżdżają co drugie święta.
Zanim skończylismy kolację za oknem powoli zmieniał się krajobraz.Temperatura  leciała w górę ,z dachów kapało i raz jeszcze potwierdziło się ,że jeśli Barbary po lodzie......

niedziela, 23 grudnia 2012

Jutro wigilia....

Wszystkim,którzy tu czasem zaglądają składam najlepsze,najbardziej Bożonarodzeniowe życzenia.
Niech płyną do wszystkich wraz z moją ulubioną piękną pastorałką- "Oj maluśki".Śpiewa ją dzisiaj już trochę zapomniany chór Stuligrosza-Poznańskie Słowiki.   Pomyślności i aby dane nam było spotkać się za rok w tym samym gronie.

piątek, 21 grudnia 2012

Fałszywy alarm

No,tym razem się upiekło,Majowie też omylni.Zresztą zajęli się świętowaniem nachodzącej swojej nowej epoki.Niech plują sobie w brodę ci,którzy im uwierzyli i ponieśli koszty aby zakończyć świat z pompą i paradą.
Ostatnie zakupy i pora się brać za konkretne przygotowania świąteczne.Jutro przyjadą moje dzieci, będziemy  znów wszyscy,co nie zdarza się tak często jak dawniej.Pierwszy raz od kilku lat cieszę się na te święta!! A mróz trzyma !
Szkoda,że nie świętujemy juz tak,jak śpiewają Skaldowie,że coraz mniej jest prawdziwej świątecznej atmosfery,że wszechobecny pośpiech i gonitwa uniemozliwieją  kultywowanie tradycji tak przecież pięknych.
Jak oni pięknie wyspiewali ten przedświąteczny nastrój.tylko czy ktos jeszcze zechce tego słuchać?

środa, 19 grudnia 2012

21.XII-

 Śnieg w końcu przestał padać, leżą go wielkie hałdy,kiedy stopnieje? a zpewnością to nie koniec opadów.
Jeśli jednak zapowiadany przez Majów koniec świata nadejdzie 21.XII,to niech pada.
Po nas choćby potop- mawiała Madame de Pompadur,kochanka LudwikaXV.!
Pażywiom-uwidim-!

Zuzanko,poznajesz?

wtorek, 18 grudnia 2012

Zasypało,na biało

Śnieg sypie nieprzerwanie trzecią dobę.Na szczęście uspokoił się wiatr,który nawiewał ogromne zaspy.
Słuzby nie nadążają z odśnieżaniem.Z termometru nie schodzi-10 w nocy i -7 w dzień.
Gdyby nie nadchodzące święta nie wyłaziłabym z pościeli i może,jak niedzwiedziowi udałoby się przespać jakoś ten ciężki dla mnie czas.NIENAWIDZĘ ZIMY!!! Słoneczko,gdzie jesteś??????????

 Zawalona śniegiem Biedronka.


Uciechę mają dzieciaki,ale tęgi mróz szybko przegania je do domu.
 Droga na Ogrodową-miejscami śnieg po kolana.Hańcza piękna w takiej zimowej oprawie,pluszcze,szemrze i ma za nic te -20

Fragment ulicy Nowomiejskiej póżnym popołudniem.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

...Wszyscy wszystkim ślą życzenia.....

Ewka,Jan,dziękujemy za życzenia świąteczne.
W tym roku będziemy wszyscy: Gosia z rodziną i Robert,też z rodziną.
Szkoda ,że dzieli nas taka odległość,rozsypaliśmy się po świecie i im jesteśmy starsi tym bardziej ta odległość rośnie.
Życzymy Wam najserdeczniej ,najbardziej świątecznie-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!





niedziela, 16 grudnia 2012

Kolekcjoner kości

Długie grudniowe wieczory.W przerwach między codziennymi obowiązkami trzeba też czymś się zająć,tyle że przyjemnym i takim dla ducha.
Drugi dzień szaleje zamieć,nie ma mowy o spacerze czy wyjściu kulturalnym.
Sięgnęłam więc po film długo odkładany,kryminał.
Film stary,bo nakręcony w 1999r,w/g powieści pod tym samym tytułem przez P.Noyce"a.
Sparaliżowany i pogrążony w depresji po wypadku detektyw proszony jest o pomoc w ujęciu wyjątkowo okrutnego seryjnego mordercy.No i zaczyna się...
Pełna napięcia i grozy akcja w równie wspaniałej scenerii trzyma w napięciu od pierwszej sceny.
Kto lubi się bać -powinien obejrzeć.Znakomity D.Washington i partnerujaca mu A.Jolie tworzą wspaniały duet  ,potwierdzając swój  niezwykły warsztat aktorski.

sobota, 15 grudnia 2012

Wybryki zimy i lemon card

Sobota wstała ponura,w nocy szalał wiatr,balkon az dzwonił pod maporem podmuchów,czekałam,kiedy się urwie i pofrunie.Nic więc dziwnego,że ranek nie zachęcał do wygrzebania się z betów,w dodatku,jak zawsze przy takiej wichurze głowa wprost mi się urywała z bólu. Zwlokłam się,żeby nakarmić Frankę ,bo ona nie odpuści,a brzuszek ma coraz okrąglejszy.
I jakoś się rozruszałam.Doszłam do wniosku,że to dobry czas na kulinaria,bo święta coraz bliżej i wypadałoby cokolwiek podszykować.A poniewaz upiekłam juz maślane ciasteczka to pomyślałam o  nadzieniu do nich i padło na lemon curd czyli krem cytrynowy,który jest pyszny i nieskomplikowany

Potrzebne są:
- 3 jaja
- sok z 3 cytryn
- skórka otarta z 1 cytryny
- 1 szklanka cukru
- 1/2 kostki masła

Do rondelka wbić jaja i roztrzepać je.Dodać resztę składników.

Na małym ogniu .cały czas mieszając podgrzewać aż masa zacznie gęstnieć.Nie mozna dopuścić do zagotowania.Gdyby utworzyły się niewielkie grudki,można masę przetrzec przez sitko.Po około 10 min. krem jest gotowy.Przełozyc do pojemnika i po wystygnięciu wstawic do lodówki,gdzie może stać do tygodnia. Z reguły znika znacznie szybciej.Jest dobry do przekładania ciasteczek,do nalesników,tostów lub można  zastosować sposób Kubusia Puchatka.
Przepisów na ten krem jest kilka: jedni polecają same żółtka,inni trochę mąki ziemniaczanej ,jeszcze inni robią  krem na parze. Ale przecież jeżeli efekt jest ten sam,to co za różnica.Wszak dobre są każde zęby,które prowadzą do gęby



czwartek, 13 grudnia 2012

13.XII.1981

To była nasza pierwsza zima w Suwałkach.Grudzień rozpoczął się siarczystym mrozem . 13 grudnia w niedzielę obudziliśmy się póżno ,bo raz w tygodniu należalo się rzetelne leniuchowanie.
W strojach niedbałych siedliśmy do śniadania  i włączyliśmy TV.
Przemawiał gen. Jaruzelski,ogłaszając wprowadzenie stanu wojennego. Potem pojawił się spiker w mundurze,czy były nadawane jakieś programy-nie pamiętam. Nie pamiętam też żebym specjalnie była zdziwiona czy zszokowana .Tak jakby ta decyzja rządu była konsekwencją poprzedzających ją wydarzeń.
Nigdy nie byłam zainteresowana wydarzeniami politycznymi,nie śledziłam działań Solidarności ,nie czytałam tzw. bibuły,chociaz dzieci ją przynosiły.Absorbowała mnie praca i obowiązki domowe,które spoczywały głównie na mnie.Na politykowanie nie miałam juz siły,chęci tez nie. Byłam też spokojna o dzieci,które,owszem,dyskutowały,złorzeczyły ale w czterech ścianach,bez angażowania się w jakiekolwiek działania. Jest też pewne,że gdyby nie stan wojenny byłabym dziś kimś innym w zupełnie innym miejscu.
Najbardziej poszkodowany był mój brat,który zaliczył tzw. internet w Głogowie.
Potem dostał mozliwość wyjazdu z rodziną na zachód z biletem w jedna stronę.Skorzystał z tej propozycji,wyjechali najpierw do Austrii,potem osiedli w Szwecji,gdzie mieszkają do dziś mając w nosie polskie piekiełko. Z tej krainy obfitosći przysyłali nam paczuszki z prawdziwą czekoladą Milką,pamiętam też dzień przed wigilią wielki karton z pomarańczami, który przytaszczył kurier.Rozprawialismy się właśnie z połówką trofiejnej świni i blady strach padł,że może ktoś podkablował i święta,bez świni ,spędzimy  w pudle. Chcieliśmy gdzieś ten nieszczęsny zewłok ukryć ale ktoś dobijał się natarczywie...jaka  była radośc,że to kurier. W nagrodę dostał pysznej,swojskiej kaszanki i pomarańcze od zapachu których kręcilo się w głowie.Kilka lat póżniej mała Zuzia uhonorowana została pieluszkami jednorazowymi,były śliczne,w bociany,do dzis przechowuję jedną. Dostała też specjalną mieszankę,wspaniałe smoczki i butelki.Mieszankę mozna było przygotować używając wody z kranu.Niestety,brat zapomniał,że woda w Szwecji i woda krajowa to były dwie różne wody. Stamtąd przyszedł też pierwszy prawdziwy paracetamol.Na te i na inne cudeńka musieliśmy w kraju jeszcze czas jakiś poczekać.
W końcu przyszło to nowe i okazało się,że  z wielkich nadziei i marzeń zostały nam sny-o potędze?
-Miałeś chamie złoty róg,ostał ci się jeno sznur.......


wtorek, 11 grudnia 2012

Drożdżowe dla leniwych

Przepis na to pyszne ciasto,które właściwie robi się samo znalazłam u p.Ewy Wachowicz, naszej byłej Miss Polonia. Nie potrafię robić ciasta drożdżowego chociaż b. je lubię.Ilekroć próbowałam,wychodził mi kompromitujący zakalec,nie mający sobie równych w bogatej historii różnych zakalców,więc dałam spokój,bo szkoda pracy i zmarnowanych produktów.
Aż tu któregos dnia-objawienie.W TV Polsat,którą rzadko oglądam p.Ewa  podała przepis.Zaintrygowała mnie jego technologia,no,bo drożdżowe ugniata się do siódmych potów a tu-mikserem!.
Postanowiłam spróbować i- rewelacja!!!! Nie dosc,że zero wysiłku,to jeszcze pyszne. Polecam z całą odpowiedzialnością.
PRZEPIS:
 6 jaj
 2 szklanki cukru
 10dag. drożdży
 1,5 szkl.oleju
 2 szkl.mleka
 1kg.mąki
Jaja zmieszać z cukrem.Dodac pokruszone drożdże,wlać olej i mleko.NIE MIESZAĆ!
Odstawić na 12 godzin. Po tym czasie dodać mąkę i ubijac mikserem na gładką masę.
Odstawic na 10 minut. Przełożyć do 2 keksówek wysmarowanych masłem  i wysypanych bułka tartą.Piec ok.50min w 180 stopniach,bez nawiewu!
Ja piekłam w foremkach szklanych więc nie wysypywałam bułką.
Można wrzucić do środka różne  dodatki:  rodzynki,skórkę, owoce kandyzowane.Ja dodałam żurawinę,było pyszne!


środa, 5 grudnia 2012

Elka

Niezwykła biografia,bardzo rzetelna,oparta na rozmowach  z ludżmi,którzy aktorkę znali,pracowali z nią, lub przyjażnili.
Powstał obraz kobiety inteligentnej ,wrażliwej,dobrej,empatycznej ale także kapryśnej,złośliwej,nieznośnej,lekceważącej zasady dobrego wychowania,czasem lekkomyślnej.
Znakomita aktorka ,zdolna, zdyscyplinowana,bez gwiazdorskiego zadęcia czarowała niezwykłym poczuciem humoru,urodą,elegancją.
I mając tyle atutów w końcu okazała się osobą przegraną na własne zresztą życzenie.Wyjechała za wyrzuconym z PRL-u mężem do USA i to był koniec jej oszałamiającej kariery.
Rozwód,alkoholizm,z którego po kilku latach się wygrzebała i ogromna samotność.Bo tłumy potrzebujących,których gościła  pod swoim dachem w USA znikły,kiedy nie było już apartamentów i luksusów.Pomogła wielu ludziom,jej nie pomógł nikt,w każdym razie niewielu.Zmarła w czerwcu 2010 r,przegrywając z rakiem przełyku..Prochy pochowano w Polsce.Na pogrzebie było ....30osób.
Ta ksiązka to opwiesć o życiu,które mogło być bogate w sukcesy ,szczęśliwe i spełnione. Nie da się opowiedzieć tej historii w kilku zdaniach,tę świetną lekturę trzeba przeczytać .

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zima?

W nocy zaczął padać śnieg,niewiele i  z malutkim mrozem ale im dalej w las...
trudno się dziwić,że w grudniu pada śnieg,ale ciągle miałam nadzieję,że wtym roku zdarzy się cud i będzie dłuuuuuuuga jesień a potem wiosna.Bo nie lubię, nie cierpię zimy!
Nadal nie mogę wstawiać zdjęc i nie bardzo wiem co zrobić z tym fantem.Wiem,że niektórzy blogowicze tez maja ten kłopot ,nie miałam pojęcia zakładając blog o limicie miejsca na fotki,w regulaminie nie było o tym mowy .Są jakieś mozliwości ominięcia tego problemu ale ja za mało wiem o internecie,żebym sama coś z tym zrobiła.

niedziela, 2 grudnia 2012

Za chwilę święta.



Kiedy patrzy się na jesienno-szary krajobraz trudno uwierzyć,że już za 22 dni wigilia.
A jednak! Pora  pomyśleć o ulubionych potrawach i prezentach.W tym roku będzie pełny skład mojej drużyny: G.i R. oczywiście ich małżonkowie i latorośle. Każdy ma jakąś potrawę bez której wigilia się nie będzie liczyć. Dla wszystkich karp po żydowsku  mego autorstwa. Dla mnie będzie to wyzwanie, bo ryb nie lubię, wręcz brzydzę się ich sprawiania,dlatego jeśli  już muszę-kupuję filety. Ale z filetów karpia nie będzie.Nie będzie też "sprawiacza " karpia,więc czarno to widzę.
Ale najpierw trzeba załatwić trochę porządków,chociaż przy dzisiejszych środkach do sprzątania,to drobna kosmetyka,przestawienie mebla,czy przewieszenie obrazka, dodanie świątecznego akcentu.
W końcu co dnia coś tam sie porządkuje,odkurza,ściera.Poza tym,jak mówiła moja znajoma Zenka, jak węże   nie pełzają,to  jeszcze nie brudno.
w tym rozpoczynającym się gorączkowym czasie przedświątecznym denerwuje mnie nadgorliwośc handlowców.Ledwo wyjdziemy z cmentarza w Dzień Zaduszny  a juz atakują nas bożonarodzeniowe dekoracje,propozycje,oferty.Nie cierpię tego,święta tracą  swój urok, tajemnicę oczekiwania,magiczny czas skupiania się na sprawach ducha.Ludzie pędzą od okazji do okazji,żeby nakupować,nastawiać zastawiając się  a potem paść przy stole,nieprzytomnie się najeśc,napić-i po świętach.
A chyba lepiej być niż mieć?


Niespodziewany kłopot

Parę dni temu,kiedy chciałam zamieścic na blogu fotkę pojawił się komunikat:- " Nie masz już miejsca.Wykorzystujesz 100% miejsca na zdjęcia-1GB.Kup więcej miejsca." Komunikat przyszedł od Google.Nie sądziłam,że miejsca fotek na blogach są limitowane. Czy ktoś z miłych zaglądających na mój blożek spotkał się z taka sytuacją? Nie jestem wytrawnym internautą,moja wiedza jest zupełnie malutka i nie wiem czy powinnam to miejsce dokupić,czy może jest inne rozwiązanie,?
Gdyby ktokolwiek dysponował wiedzą na ten temat,to proszę o podzielenie się nią.

piątek, 30 listopada 2012

Urodziny

Na fotce kilkumiesięczny jubilat ze swoją Prababcią Julitą                                    




Robert urodził się 1 grudnia 19.....w Cieplicach.Do szpitala jechaliśmy w Andrzejki.Byłam pewna,że jeszcze zdążę zaimprezować,bo termin  wyznaczony  był na  6.XII.

Z dziadkiem Janem.Obie fotki zrobione w Szklarskiej Prębie
   Niestety,wystrojoną   . imprezowo    
zabrało  pogotowie..Był już mróz i śnieg,było tak ślisko,że kierowca nie mógł ruszyć z miejsca i karetkę
pchali wszyscy panowie z zakładu wychowawczego wSzklarskiej Porę
W zakładzie przebywały dzieci z
 lekkim i średnim stopniem upośledzenia umysłowego a my,czyli kadra pracowaliśmy i mieszkaliśmy na terenie zakładu.
Obecnie Cieplice są dzielnicą Jeleniej Góry w związku z czym syn zmienił miejsce urodzenia i dokumenty.
Przez całą noc "balowałam" na porodówce a kiedy już jako tako oprzytomniałam przyszła p.doktor pediatra o nazwisku Grzelak i bez ogródek oświadczyła,że dziecko jest kaleką i nigdy nie będzie normalnie chodziło.
Potem przyszła inna p. doktor i bardzo delikatnie i taktownie wytłumaczyła o co chodzi.Dziecko urodziłosiz końsko -szpotawą stopą co nie przekreślało szans na powrót do sprawności. Dlaczego lekarz-pediatra zachował sie tak podle -nie wiem,ale jeszcze dziś czuję gniew i żal,kiedy prztpominam ten moment.Okres leczenia i rehabilitacji był bardzo trudny dla mnie,bo musiałam pogodzić opiekę nad synem z opieką nad córką i pracą w różnych godzinach z dziećmi upośledzonymi.
.Syn był operowany w Poznaniu,w klinice Prof. Degi.Załatwiła tę klinikę nieżyjąca już moja ciocia Sonia.Będę jej zawsze wdzięczna.Cały proces leczenia i rehabilitacji trwał ponad dwa lata.Syn zaczął normalnie chodzić a jego sprawnośc fizyczna przerastała mozliwości rówieśników.Był jak mała małpka,ruchliwy i zręczny.Niestety ze względu na komplikacje ze ścięgnem Achillesa nie mógł studiować na AWF-ie. Jutro kończy ..... lat.Wszystkiego,co najlepsze,synku.

wtorek, 27 listopada 2012

Listopadowe smuteczki

Miniona niedziela była mokra i szara.Nie chcialo mi sie wyłazić z betów,trochę czytałam,trochę drzemałam,trochę rozmyślałam,niewesoło.Z łóżka wygryzła mnie-dosłownie- Frania,polując na palce u nóg.
 Wieczorem obejrzałam film "Oskar i pani Róża."Wiedziałam o czym jest film. Ale sposób w jaki został zrealizowany, niezwykły mały aktor w roli Oskara , rewelacyjna p. Róża oraz znakomite dzieciaki -to zrobiło na mnie wielkie wrażenie.Przechlipałam rzetelnie cały seans. Przemyślałam treść i przesłanie tego obrazu i z ciężkim sercem zapadłam w pełen koszmarów sen.
A poniedziałek-nie do wiary-toć to 26 listopad obudził się słoneczny i radosny.I to chyba był ostatni taki piękny dzień,bo wtorek znów szary i zapłakany.

środa, 21 listopada 2012

Kto pomoże Kuleczkom?



Pięc malutkich Kuleczek zabranych z gospodarstwa na Pomorzu,gdzie zwierzęta traktowane są jak
bezwartościowe przedmioty prosi o pomoc.Uszły smierci ale są chore,niedożywione,zarobaczone.Szczegóły na stronie www.psy.centaurus.org.pl
Czy jest lekarstwo na ludzkie okrucieństwo i  serca z kamienia?                              

poniedziałek, 19 listopada 2012

Pamięć

Anna German zawsze była dla mnie największą,najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie piosenki.Nadal podziawiam jej wielki głos,urodę,skromność.Dlatego,kiedy została wydana książka M. Pryzwan "Anna German o sobie" kupiłam ją bez namysłu.   No i bardzo się rozczarowałam                            
Twarda oprawa,piękne wyrażne zdjęcie A.German (ze względów technicznych nie mogę wstawic fotki)i koniec zachwytów.Treść ksiązki to zlepek fragmentów wywiadów róznych pism z piosenkarką.Wyrwane z kontekstu nie wnoszą niczego nowego,zdjęcia bardzo kiepskiej jakośći,szare,rozmazane,jednym słowem szkoda pieniędzy,bo "dzieło" to kosztuje 44,90.
Najrzetelniejsze jest Kalendarium, Żródła tekstów i Indeks nazwisk.Ale to za mało,żeby nazwać to coś  biografią. Znacznie więcej mozna się dowiedzieć o piosenkarce z jej książeczki napisanej po wypadku we Włoszech-"Wróć do Sorrento?"W sierpniu tego roku minęło 30 lat od śmierci A.German.Zapomniana zupełnie w swojej ojczyżnie,uwielbiana i pamiętana  w Rosji .Listopad to miesiąc wspomnień o tych ,których już nie ma. Wspomnijmy i tę piękną postać,prawdziwą,wielką damę piosenki,pieśni ,arii.




niedziela, 18 listopada 2012

Listopadowe nastroje

Szara jesień już idzie
z szlochem deszczu w las wchodzi.
Zwiewa z brzóz złote liście
z cichym szeptem w nich brodzi......
        M.Kowalewska


 Listopad od bardzo wielu lat jest dla mnie miesiącem nieprzyjaznym,smutnym,nostalgicznym.Krótki dzień, mało słońca,najczęczęściej deszcze i szarugi. Ograniczona możliwość spacerów,długie wieczory  sprzyjające rozmyślaniom nie zawsze wesołym.Listopad nieodmiennie kojarzy mi się ze śmiercią,cmentarzem,taki dłuuuuugi Dzień Zaduszny.Może dlatego,że w listopadzie umarł mój ojciec i spotkały mnie inne smutne zdarzenia -nie lubię tego miesiąca.Tegoroczny jest ciepły i niezbyt mokry a mimo to czuję się kiepsko,cóz analogia pór roku do życia człowieka nasuwa sie sama,tyle,że pory roku kołem sie toczą a moja wiosna i lato minęły bezpowrotnie.
Odwiedziłam ,jak co roku dziadków na Woli,to miejsce jest dla mnie niezwykle ważne.R.zrobił kolejne fotki,bardzo piękne,dziadek Janek może patrzy gdzieś z góry-chmury i cieszy się,że zostawił wnukowi  kawałek siebie,czyli zamiłowanie do pstrykania .bo dziadek był artystą -amatorem w dziedzinie fotografiki.




sobota, 17 listopada 2012

Pomysł na czerwonego kota jest Marzenki .Pięknie wygląda na owocowym torciku.


Ten zegar jest do wygrania na blogu maskotka i pieska.Bardzo polecam kocim przyjaciołom ten blog.
A plakat dostępny jest w Empikach.Kupię go sobie pod choinkę.Może zmobilizuje mnie do gimnastyki,porannej.


 Na blogu Efka i koty można obejrzeć prawdziwe cudeńka.
Zbliżaja sie świeta,więc jest to też pomysł na nietuzinkowy prezent pod choinkę,bo te poduszki,obrazki,torby mozna kupić.


                     






17 listopada -Dzień Czarnego Kota-

Czarny kot .Sylwetka graficznie wyodrębnia się w każdej przestrzeni dnia.Niezakłócone malaturą futerko,gracja i wdzięk miniaturowej czarnej pantery.W nocy rozpływa się w otaczającej czerni i tylko oczy jak dwie latarki sygnalizują zielono,srebrzysto,bursztynowo gdzie jest. Zwinność graniczy z akrobatyką,lekkość ruchów godna primabaleriny.





Ponoć to właśnie czarne koty są najbardziej inteligentne spośród inaczej wybarwionych przedstawicieli gatunku. Czarny Kot był ulubieńcem i świętym kotem faraonów,podejrzewany był o konszachty z czarownicami a nawet z samym szatanem.Coś z tych insynuacji pozostało do dziś,bo trudno jest znależć dom dla czarnego kota.
Kociu Franiu,na Twoje czarne łapki składam życzenia wszystkim Czarnym Kotom.Aby każdy z nich miał dobry dom,kochające serce,pełną miseczkę,aby był dla kogoś szczęściem tak jak ty jesteś dla mnie.











poniedziałek, 12 listopada 2012

Do Czaczu

W sobotę wystartowaliśmy do Czaczu. Przyświecało nawet trochę słonka i jak na listopad całkiem niezła pogoda.Tylko dzień taki krótki...
Zatrzymalismy siie na chwilę w Wolsztynie.Śliczne,stare miasteczko ale nie było czasu,żeby połazić.Parę fotek i w drogę.
Skromniutki ten wolsztyński halloween....

.....za to Urząd okazały
i śliczne kamieniczki


Główny powód postoju-bankomat
W Czaczu szaleliśmy do zamknięcia kramów.rzetelnie i starannie obeszliśmy wszystko gdzie bylo cos do kupienia.
Ja ograniczyłam sie do jednego zakupu:

Fabrycznie nowe łóżko za 1/4 ceny sklepowej-miałam powód do zadowolenia.Bardzo potrzebowałam takiego mebla i dopiero potem przyszlo mi do głowy,że pewnie kradzione.Ale kiedy o tym pomyślałam,byliśmy w połowie drogi do Krosna.Chłopaki obłowiły się w tysiące POTRZEBNYCH,absolutnie NIEZBĘDNYCH rzeczy.Było ciemno,kiedy dotarlismy cali szczęśliwi na spóżniony obiad.
W niedzielę,po tzw.kościele (ale nie po mszy) odwiedziliśmy w Zielonej Górze Zuzię.



































Zuzia jest wnuczką mego brata.Dotknęła ją  choroba,której wyleczyć nie można. Zuzia ma wspaniałą,kochającą mamę Izę ,Babcię i Dziadka.Dzięki nim wszystkim Zuzia uczestniczy w różnych terapiach,chodzi do specjalnego przedszkola,otoczona jest wielką troską i miłością.
Staramy się równiez pomagać,odpisując chociażby procent podatku na konto Zuzi,bo rehabilitacja jest niezwykle kosztowna a w naszym państwie zapomina się o dzieciach przewlekle lub nieuleczalnie chorych.Smutna to prawda.Zuzia robi wielkie postępy,może kiedyś będzie tak samodzielna jak Axel Brauns,autystyk,który rozpoczął studia i napisał książkę o swoich zmaganiach z autyzmem.
                                         
                Zuzia na wakacjach

No i czas sie pakować,bo w poniedziałek wracamy do W-wy.
Za Torzymiem wjechaliśmy na autstradę i muszę powiedzieć,że chociaż ta autostrada nie tania,to warta wydatku.Komfortowo,bez korków i przepychanek dotarliśmy do W-wy.
Z samochodu zrobiłam zdjęcie kładki dla zwierząt nad autostradą.Szalenie mi się spodobały te przejścia chroniące i zwierzęta i podróżnych.