Na stole rozgościły się ulubione potrawy: karp po żydowsku mego pomysłu
i ulubiony śledż G. w sosie porowo-orzechowo-majonezowym.
Sałatka,która jest robiona tylko w wigilię z sosem winegret i po raz pierwszy zupa kokosowo-łososiowa w wykonaniu R.
Oczywiście były też inne potrawy,ale za długo wymieniać.
Na honorowym miejscu- opłatek. Za stołem zasiedli najmilsi goście:
Niektórzy robili do aparatu głupie miny ale i tak zostali uwiecznieni.
Przybyły tez dziewczyny: Pola i Kojo.Pola bardzo słaba,ułożyła sie na miękkim materacyku ,Kojo próbował ganiać Franię ale szybko sie znudził i zalęgł obok Poli.
Potem były prezenty,wielka ich w tym roku obfitosć:
Wigilia i Boże Narodzenie to dla mnie święto najważniejsze i chciałabym zawsze spędzać je z moimi dziećmi i wnuczkami.Niestety,warszawskie dzieci przyjeżdżają co drugie święta.
Zanim skończylismy kolację za oknem powoli zmieniał się krajobraz.Temperatura leciała w górę ,z dachów kapało i raz jeszcze potwierdziło się ,że jeśli Barbary po lodzie......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz