Kiedy patrzy się na jesienno-szary krajobraz trudno uwierzyć,że już za 22 dni wigilia.
A jednak! Pora pomyśleć o ulubionych potrawach i prezentach.W tym roku będzie pełny skład mojej drużyny: G.i R. oczywiście ich małżonkowie i latorośle. Każdy ma jakąś potrawę bez której wigilia się nie będzie liczyć. Dla wszystkich karp po żydowsku mego autorstwa. Dla mnie będzie to wyzwanie, bo ryb nie lubię, wręcz brzydzę się ich sprawiania,dlatego jeśli już muszę-kupuję filety. Ale z filetów karpia nie będzie.Nie będzie też "sprawiacza " karpia,więc czarno to widzę.
Ale najpierw trzeba załatwić trochę porządków,chociaż przy dzisiejszych środkach do sprzątania,to drobna kosmetyka,przestawienie mebla,czy przewieszenie obrazka, dodanie świątecznego akcentu.
W końcu co dnia coś tam sie porządkuje,odkurza,ściera.Poza tym,jak mówiła moja znajoma Zenka, jak węże nie pełzają,to jeszcze nie brudno.
w tym rozpoczynającym się gorączkowym czasie przedświątecznym denerwuje mnie nadgorliwośc handlowców.Ledwo wyjdziemy z cmentarza w Dzień Zaduszny a juz atakują nas bożonarodzeniowe dekoracje,propozycje,oferty.Nie cierpię tego,święta tracą swój urok, tajemnicę oczekiwania,magiczny czas skupiania się na sprawach ducha.Ludzie pędzą od okazji do okazji,żeby nakupować,nastawiać zastawiając się a potem paść przy stole,nieprzytomnie się najeśc,napić-i po świętach.
A chyba lepiej być niż mieć?
Nic mnie nie obchodzi! Karp po żydowsku ma być i koniec. Musi być też barszczyk z pierożkami. Jeszcze śledzik z porem i orzechami, w majonezie. I łamańce z zupą makową. I na tym może być koniec:)
OdpowiedzUsuńOwszem,karp będzie ale okupiony swoim i moim cierpieniem.A zupę makową niech ci zrobi przed exodusem twój tatuś.Ja stanowczo odmawiam!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń