Obserwatorzy

poniedziałek, 26 marca 2018

Alleluja

Po raz drugi w życiu spędzę święta poza domem.Nie dlatego,że chcę, nie chcę,ale powinnam.
To co mam na co dzień przytłacza coraz bardziej i chwila oddechu jest konieczna. Zostawiam moje trzy zezowate szczęścia pod opieką córki i zięcia ( zawsze mogę na nich polegać!) i we czwartek wyruszam do Warszawy a stamtąd z moimi warszawskimi dziećmi na Hel. Nieśmiało cieszę się, żeby nie zapeszyć, bo morze kocham a  tak dawno nad nim nie byłam.
Moi drodzy blogowi przyjaciele i znajomi! Życzę  Wam aby święta mijały w  radosnym nastroju ,w ciepełku słoneczka i  w otoczeniu najbliższych, aby z nadmiaru pysznych potraw nie bolały brzuchy a dyngus nie był zbyt mokry!

sobota, 17 marca 2018

Rekonwalescentka








 Sesja z ostatniego kaftanikowego dnia Meliski. Pojechaliśmy do wetki  Eweliny na  zdjęcie  szwów i kontrolę. Okazało się, że  w  zagojonej ranie pozostały tylko dwa szwy  .A  w  nocy  przydybałam Melkę w zdjętym do połowy kaftaniku,  z zadowoleniem  wylizującą brzuszek. To wtedy musiała  wyciągnąć  kilka szwów.  Ale rana była całkowicie wygojona, więc nic się nie stało.  Okazało się jednak, że na brzuszku pozostała spora opuchlizna. Wetka określiła ją jako odczyn,  Mela dostała sterydy  i obietnicę, że  za ok. 3-4 tygodnie  wszystko zniknie. Mela  czuje się dobrze,  normalnie je,  używa kuwety, zalicza  najwyższe  półki i szafy, z Bogusiem  uprawia dzikie sprinty, nie odpuszcza też Frani. Czyli  wszystko dobrze. Niestety, mam nadzieję, na krótką chwilę wróciła zima z siarczystym mrozem, na  szczęście bez śniegu.  Sezon balkonowy  odsuwa się więc w czasie  a moje obwiesie  co chwila chcą wychodzić
 i sprawdzać, czy to już!