Obserwatorzy

piątek, 16 czerwca 2017

Ciągle coś się dzieje!

Rzadko piszę, rzadko zaglądam na znajome blogi.Ciągły brak czasu, bieganina, obowiązki.... Maj  minął mi pod znakiem podróży do Augustowa.Co drugi dzień jechałam odwiedzić chorego. Czasem miałam chwilę aby pochodzić po mieście. Augustów  jest miastem,które nabrało kolorów, jest atrakcyjny turystycznie przez żeglugę ,jeziora, przystanie ,zyskał status uzdrowiska,ma całkiem niezłe sanatorium.



 Piękny park ,szczęśliwie nie dopadła go dobra zmiana niejakiego Szyszki.

Pomnik Zygmunta Augusta.
Z ulgą przyjęłam powrót chorego do Suwałk. Od czerwca jest tu na oddziale a moje kontakty ze służbą zdrowia utwierdzają mnie w przekonaniu,że jest to instytucja niewiele mająca  wspólnego ze zdrowiem a jeszcze mniej z pacjentem.
Tymczasem moja hultajska trójka w składzie Frania, Boguś,Mela ma się dobrze, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Otóż któregoś dnia Frania ziewnęła szeroko i okazało się,ze brakuje jednego kła.  Zajrzałam do pyszczka- a tam opuchnięte dziąsło i kła nie widać. Zachowanie Franki, normalny apetyt(jadła też susz) nie wskazywało ze coś złego się dzieje.  Franię więc do kontenera i biegiem do wetki Eweliny. Okazało się ,ze kieł złamany, korzeń trzeba usunąć i zabieg pod narkozą . Zapakować Frankę do kontenera było   wyzwaniem nie lada. Lamentowała całą drogę.  W trakcie zabiegu okazało się,ze zepsuty jest jeden ząbek,został tez usunięty. Nie miałam pojęcia, ze koty mają ludzkie problemy z zębami.
Skonczyło się  szczęśliwie. Boguś i Mela byli bardzo przejęci,  po powrocie do domu  nie odstępowali od Franki, siedzieli przy niej kiedy drzemała od czasu do czasu liżąc jej pyszczek i uszy.
Po zabiegu.



Moje obwiesie: Boguś i Mela.