Obserwatorzy

środa, 30 maja 2012

Ruskie

Nigdy nie dodaję do ciasta pierogowego jajka i zagniatam je z mocno goracą wodą.Ciasto jest miekkie i dobrze się zlepia.




W niedzielę  z okazji Dnia Matki były ruskie,danie kultowe nie tylko ze względu na smak ale i na pewien podtekst.
Jest taka scenka kabaretowa w wykonaniu J.Kobuszewskiego.: Bar mleczny,kucharka wychyla się z okienka  i krzyczy do oczekujących na swoje zamówienia :Kto prosił ruskie??
 A na to Kobuszewski,śmiertelnie poważny:Nikt,same przyszli....
I drugi epizodzik:wywiad z panią Miecią z baru mlecznego.
Redaktor: Ile ruskich dziś pani zagniotła?
-A będzie ze sto pięćdziesiąt!
Pani Mieciu,skąd w pani tyle jadu.?
Chack Norris powiedziałby,że to dowcipy niskiego lotu, ale on nie musiał przyjażnic sie z Ruskimi.!

niedziela, 27 maja 2012


Po raz kolejny przekonałam sie o słuszności powiedzenia:- "umiesz liczyć-licz na siebie".Dotyczy to niestety bliskiej mi osoby,której zawsze w miarę  mozliwości i potrzeby spieszyłam z pomocą.Byłoby mniej przykro gdyby zawiodła osoba obca,czy tylko znajoma. Kolejny kop, więc niby tyłek mam już jak gruba zelówka,a jednak.....














Kończy sie maj,miesiąc,w którym zdarzyło sie w moim zyciu wiele ważnych wydarzeń.Mój,obok września ulubiony miesiąc.Jeszcze kwitną tu kasztany,bez, ale na suwalszczyżnie przyroda budzi się pózniej i dłużej jest taka świeża,delikatna zieleń.


Kasztanowa alekja na oś.Północ
Bez  w przyblokowym ogródku



Osiedlowa alejka obok mego domu


sobota, 26 maja 2012

Dostałam ten piękny kwiat wraz z życzeniami na dzień matki od G.iM. Od siebie dokladam B.Ładysza z piękną piosenką.



5 lat temu pożegnałam Misię.Byłam przy niej,gładzilam jej futerko ,czułam jak jej serduszko biło coraz wolniej i wolniej-aż umilkło.Miała mniej więcej ok 18 lat.Była moim przyjacielem .Patrzyła pięknymi,brązowymi oczami mądrze i wiernie.Biega teraz po zielonych łąkach psiego raju.Może się spotkamy

To ostatnie zdjęcie Misi.Była już bardzo słaba,głucha ,z trudem się poruszała.
Została pochowana w pięknym miejscu w G.Rudzie pod sosenką.Lubiła to miejsce.Towarzyszą jej Sonia i Misia B.


piątek, 25 maja 2012

Zaaferowana Jubilatką zapomniałam o imieninach  Joanny i Zuzanny(24.05)
Kochane dziewczyny!Życzeń od serca tysiące,niech zawsze świeci Wam slońce!I wybaczcie starej sklerozie.


czwartek, 24 maja 2012

U Jubilatki

Oto Jubilatka!
Ile wiosen ukończyła niech zostanie tajemnicą.Kończyła wczoraj o godż 6.30.Życzeniodawców podejmowała własnoręcznie zrobioną pizzą i tortem .Wielu lat w zdrowiu,szczęściu i bez pośpiechu,Droga Jubilatko!!!!!!

wtorek, 15 maja 2012

Parę dni temu korzystając ze słonecznej pogody wyruszyłam na spacer po osiedlu. Nogi same poniosły mnie tam,gdzie chodziłyśmy z Misiunią.Wtedy były tam łąki,polna droga prowadziła do fermy drobiu,było zielono,cicho,spokojnie.Misia lubiła tam biegać ,czasem dołączał jakis zaprzyjażniony psiak.
Teraz zobaczyłam tam plac budowy.Wykopy ziemne zniszczyły zielone skarpy, rośnie kolejny blok.

Tędy biegła pod górę drózka z której Misia lubiła pędem zbiegać w dół.

MISIA





Pod tym drzewem leżały betonowe kręgi między którymi biegała Normisia potem Misia,i Sonia.


Przy tym drzewie  należało koniecznie zatrzymać się i,zapolować na żuczki albo podkopać korzenie.
Moich piesków nie ma juz tyle lat a te dwa drzewa trwają,oby jeszcze długo.
Droga biegnie w kierunku boiska i szkoły 5-tki,gdzie pracował M.

Boisko zaniedbane,szkoła zresztą tez w nienajlepszej kondycji. O tempora,o mores!

poniedziałek, 14 maja 2012

Chłodnikowy sezon

 -Bernardyn zmówił krótki pacierz,
 mężczyznom dano wódkę,
 wtenczas wszyscy siedli
 i chołodziec litewski milczac żwawo jedli........
Kiedy pojawia się w sprzedaży botwina zaczyna się w mojej rodzinie chłodnikowy sezon. Przepis na to pyszne danie wynioslam z domu.Najlepszy chłodnik robiła moja mama Raisa,ja robię dokładnie tak jak ona.
Niestety efekty są nieporównywalne,bo jak się ma kwaśne mleko  z pojemniczków ze sklepu z tymże od prawdziwej krowy,kwaszone w domu,tak gęste,że kroić je można było nożem.
Produkty na chłodnik:
Pęczek botwiny posiekany i ugotowany,ogórki,koper,szczypiorek pokrojone,posolone,wymieszane,odstawione na 2-3 godziny.Zapach  tej mieszanki jest boski,ogórkowo koperkowy aromat roznosi się po mieszkaniu i poprawia samopoczucie.Następnie roztrzepujemy kwaśne mleko ze śmietaną,chociaż to co jest wpojemniczku to mieszanka dziwnych skladników w których niewiele jest śmietany,ale niech tam i tak nie ma nic innego.Teraz należy do botwiny  wlać ten konglomerat mleczno-śmietanowy,starannie wymieszać, wrzucić warzywa,wymieszać ,doprawić solą,pieprzem,odrobiną cukru ,na końcu wrzucić pokrojone w kostkę jaja. W związku z odkryciem naukowców,że jaja są zdrowe i mozna zjadać dowolną ich ilość bez szkody dla zdrowia,można dodać nawet 3-4 sztuki i sklerozy nam od tego nie przybędzie.I  gotowe.

Piękny różowy kolor i  zapach wabią do stołu.
Jest pierwszy degustator!
Zaraz przyjdą następni...

sobota, 12 maja 2012

12.V

Wczoraj rano wyruszyłam na działkę aby dosiać resztę warzyw.Zazwyczaj jadę autobusem,potem pieszo.Mijam transformatorownię
 Schodzę z niewielkiej górki na mostek nad Hańczą


Mijam stadninę

i zbliżam sie do domu G. Wokół zielono najpiękniejszą świeżą zielenią,kolorowo bzami  !

A tu Kojotek wraca ze spaceru.Pola nie wychodzi juz na dalsze spacery,ciężko jej z tą kaleką łapką,więc woli zażywać wygodnie na kanapie lub dywaniku z Amelką w tle.
Amelka  Be.

piątek, 11 maja 2012

11maja

kolejny ,całodzienny popas Pod tzw.Trupkiem.Stawia to pod znakiem zapytania planowany wyjazd 20.
Dla mnie był to dzień pracowity,bo na działce,potem do biblioteki i porządkowanie zimowych rzeczy,bo chyba już NAPRAWDĘ wiosna.
Ale o tym jutro,bo dziś czeka na mnie Ksiądz Paradoks,na którego polowałam kilka miesięcy!

niedziela, 6 maja 2012

Koniec balu

Wczoraj dostałam sms-em fotkę od Uli. Nowa świnka ma na imię Lola.Fredzio umarła zaraz po świętach,miała(bo Fredzio to była ona)nowotwór nerki,bardzo cierpiała no i....To ostatnie zdjęcia Fredzia z Ulą.Robiłam je pod koniec marca.
Fotkę Loli wstawię,jak tylko Ula mi ją prześle mailem.
A dzisiaj,o 2-giej w nocy  nastąpił wspomniany koniec balu,czyli zaskrzeczała rzeczywistość i doc.B.
Nic nie może wiecznie trwać....a szkoda,bo było miło,cicho,czysto w dodaku piękna pogoda.Wraz z doc.B.pojawił się chłód,deszcz i nie tylko.Oczywiście o tej 2 nad ranem -w całym mieszkaniu iluminacja,szuranie, szeleszczenie itp,w efekcie musiałam się posiłlkować  tabletką,żeby jeszcze trochę pospać. W takich chwilach odczuwam szczególnie boleśnie niesprawiedliwośc losu ,który położył szlaban na mojej wygranej w Lotto.
Żywnośc dietetyczna w ilości sztuk dwie leżakuje w sekretnym miejscu....

wtorek, 1 maja 2012

Niech się święci 1-Maja

Nie uznaję świąt z gatunku 1maja,dzień kobiet,walentynki i podobne bzdety.1 maja kojarzy mi się ze znienawidzonymi pochodami-w szkole podstawowej nie sposób bylo się od nich wymigać.Najgorsze były transparenty z idiotycznymi hasłami-musiał je wymyślać dyżurny kretyn ,a my biedne żuczki   taszczyliśmy  je przez miasto.Ten kto niósł to badziewie miał przechlapane,bo po pochodzie trzeba było zdać to-to w szkole.Nie bylo więc mowy,żeby się urwać z szeregu,jeśli na kogoś padł ten wątpliwy zaszczyt.
W liceum juz można było kombinować,więc przez cztery lata nie 'pochodziłam" ani razu.
Kiedy zaczęłam pracę zawodową rzecz miała się podobnie,ale ponieważ pracowałam  w oświacie czasami  trzeba było iśc w tej paradzie  przymusu i obłudy.
W mojej pamięci utkwiły dwa 1 maje:
Rok chyba 1970,pracowałam w DWDZ w Szklarskiej Porębie i mielismy przerwę turnusową.Na pochód wybrałam się jako obserwator z całą rodziną.R. miał +- 4 lata.Popatrzyliśmy na pochód, przeszliśmy na mostek nad Kamienną i tam na chwilkę przystanęliśmy.Dosłownie na moment spuściłam z oka mego synka i to wystarczyło aby ten mały antychryst wsadził głowę między metalowe pręty w poręczy mostku.
Zrobilo sie piekło,bo delikwent wył i wił się nie mogąc głowy wydostać,jego ojciec toczył pianę,ja-stan przedzawałowy a M.-jego siostra dostała czkawki ze śmiechu. Zebrana wokół gawiedż miała stosowną do uroczystego święta majowego uciechę.Skończyło sie bez kowala i straży pożarnej,jakoś tę łepetynę dało się wyciągnąć bez większych obrażeń  ale opowieśc o tym wydarzeniu przetrwała dla potomnych.
Drugi bardzo pamiętny pierwszy maja był w roku Czernobyla.Pracowałam wtedy w bibliotece szkolnej i nie musiałam iść na pochód,którego nie odwołano nawet w takich okolicznościach.Spędziłam ten piękny,upalny dzień na działce z Normisią.Gdybym wiedziała co się stało siedziałabym w domu .
Myślę ,że za moją niewiedzę zapłaciła Norma-nowotworem.