Mrożno i śnieznie. a przecież Barbary było po lodzie!. Wigilia w tym roku w okrojonym składzie.
Dziadków Kacpra i Sławomira nie ma już z nami. To już trzecia wigilia bez Nich.
Ostatnia wigilia z ich udziałem.Zuzia na Bali, Joasia z Ulą u dziadków B. A ja z R . u M.i M.,jak od kilku już lat na Ogrodowej. O wigilijne potrawy dbają MM i robią to świetnie. Ja przygotowuje barszcz i pierogi z grzybami oraz karpia po żydowsku wg. przepisu mojej mamy.W tym roku ze względu na brak węchu i smaku {dopadł mnie covid} karpia nie będzie.
O stół i wszystko co na nim zadbali, jak wspomniałam, M i M. Po wielu latach, kiedy to na mojej głowie były przygotowania wigilijne i świąteczne, a były to czasy niełatwe ,przychodzę na gotowe i nie ukrywam,że bardzo mi się to podoba. Oczywiście doceniam trud i wysiłek włożony w przygotowania , ale dziś,kiedy wszystko jest dostępne, niczego nie trzeba zdobywać, stać w "ogonkach",kombinować ,to trud ten jest nieporównanie mniejszy.Wigilijno- świąteczną ozdobą jest choinka. Zawsze naturalna, przystrojona ozdobami sprzed wielu lat. Takich bombek nie kupi sie dzis juz nigdzie. Były pieczołowicie przechowywane, chronione w czasie licznych przeprowadzek i większość z nich przetrwała. Przekazałam je M i co roku cieszą oczy swoją urodą.