Obserwatorzy

czwartek, 26 maja 2016

Misiunia


9 lat temu,26 maja o 6 rano pożegnałam moją Misiunię. Umierała spokojnie,jakby ,bardzo zmęczona,usypiała. Czułam pod ręka ostatnie uderzenia jej serduszka,coraz słabsze ..... Była ze mną 17 lat,zabrałam ją w listopadzie  spod bloku, była ciężarna,nie przeżyłaby zimy.podobna do corgie królowej Elzbiety,dobra,wierna, skromna ,kochana. To nieprawda,ze czas goi rany, kiedy myślę o Misi,razem przeżytych latach  czuje wielki żal,ze jej już nie ma i że tak szybko minął czas nam dany. Misia - mój przyjaciel najmilszy,spolegliwy.




Razem z Polunią ,jeszcze młode ,pełne sił, teraz biegają gdzieś po niebieskich łąkach za Mostem Tęczowym. Obie lubiły biegać,Misia kochała tarzać się w trawie , Pola uwielbiała wodę,pływała jak ryba. Obie śpią w pięknych miejscach i wspominane są najserdeczniej.

 A dziś dzień matki. Dostałam wraz z życzeniami kwiaty i książkę M. Czubaszek,która bardzo kochała zwierzaki i walczyła o lepszy dla nich los.
Składam i ja serdeczne życzenia wszystkim Mamom i życzę aby ich dzieci były równie wspaniałe jak moje. Wszystkiego dobrego!





środa, 11 maja 2016

Dlaczego??

Wiosna ma cudowną moc, zmusza aby wziąć się w garść i  ruszać ostro do przodu. Prowokuje,daje nadzieję,zachęca aby wziąć życie za łeb i zakopać wszystkie doły i dołki.
A więc do dzieła.
Dzieło zaczęło się niestety od przepychanki z tlenioną na świński blond paniusią, na patyczkowatych nibynózkach ale w mini. Paniusia dopadła mnie ,kiedy wracałam ze sklepu i  wyskoczyła z japą jak czerpak od spychacza. Że jeśli jeszcze raz odważę się nakarmić stadko kotów to ona mi pokaże,,zgłosi,gdzie trzeba, zakończy ten niecny proceder idt itp. Kiedy jest o co kruszyć kopie ,nie odpuszczam;ale co i o co mozna kruszyć ze świńską blondynką o móżdżku ameby? w dodatku w latach,kiedy już z całą pewnością ryczącej 60-tki wiadomo,ze koty to zbrodniarze i należy je NIENAWIDZIĆ.
 Koty karmię niedaleko ogródka tej damy,ale ani ja ani koty nigdy granicy tego ogródka nie przekroczyliśmy.Do tego ogródka przylega kawałek trawnika zarośniętego drzewkami  ,często walają się tam śmiecie,butelki po piwie lub gorzale.

Za tym płotkiem na parterze mieszka paniusia.
 Tu pod tym drzewkiem,z dala od ogródka stawiam dwa pojemniczki z jedzeniem.Robię to ,kiedy się ściemni ze względu na bezpieczeństwo zwierzaków.  Potem zabieram pojemniki,myję ję i gwarantuję,ze są tak czyste jak nie bywają u wielu podobnych paniuś talerze. Kociaki po zjedzeniu znikają,nie śmiecą ,nie brudzą,nie dewastują płotka czy elewacji

Taka płotkowa ruina nie szpeci , nie wadzą papiery,butelki,Koty-TAK!
Może ktoś potrafi mi wytłumaczyć tę bezinteresowną nienawiść niektórych ludzi(?) do zwierząt, przyrody, tego co żyje? dlaczego tak jest? To ja wysupłuję kasę na karmę,to ja biegnę z 3 piętra na drugi koniec bloku bez względu na pogodę ,zbieram miski. Pilnuję,żeby w tym miejscu było czysto. Nikogo nie obrażam,nie wchodzę w drogę a bywam obiektem niewybrednych  uwag i wyzwisk. DLACZEGO??
Bardzo nie lubię tego blokowiska,gdzie muszę mieszkać i tych ludzi ,którym brak wyobrazni i empatii,którzy uwazają za durnia i odmieńca każdego, kto nie chce żyć tak jak oni.