Miniona niedziela była mokra i szara.Nie chcialo mi sie wyłazić z betów,trochę czytałam,trochę drzemałam,trochę rozmyślałam,niewesoło.Z łóżka wygryzła mnie-dosłownie- Frania,polując na palce u nóg.
Wieczorem obejrzałam film "Oskar i pani Róża."Wiedziałam o czym jest film. Ale sposób w jaki został zrealizowany, niezwykły mały aktor w roli Oskara , rewelacyjna p. Róża oraz znakomite dzieciaki -to zrobiło na mnie wielkie wrażenie.Przechlipałam rzetelnie cały seans. Przemyślałam treść i przesłanie tego obrazu i z ciężkim sercem zapadłam w pełen koszmarów sen.
A poniedziałek-nie do wiary-toć to 26 listopad obudził się słoneczny i radosny.I to chyba był ostatni taki piękny dzień,bo wtorek znów szary i zapłakany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz