Obserwatorzy

poniedziałek, 28 lipca 2014

Jarmark folkloru

Odbył się w Suwałkach po raz 15,czyli  kolejny mały jubileusz.
Zapowiadał się kolejny upalny dzień ale postanowiłam skontrolować-co i jak.
zaraz na początku: niespodzianka. Wśród  rozkładających swoje kramy mignęła mi znana twarz. Musiałam zbadać kto zacz  i okazało się,że...


odwiedziła Suwałki Elżbieta Dzikowska, osoba kontaktowa i miła co mogłam stwierdzić uciąwszy krótką pogawędkę. Przyjechała na jarmark aby zrobić reportaż o Tatarach,których potrawy można było kupić.Zrezygnowałam,bo nie wyglądały apetycznie no i w takim upale spore ryzyko.
 Można było degustować słynne już sery korycińskie,kupić chleb z Kurpi,na miejscu wędzone wędliny.

W podręcznej wędzarni pachniały domowe kiełbasy.
Porządku pilnowali panowie w zielonych kubraczkach a ochłodzić się można było w fontannie.

Na estradzie pod wezwaniem Misia  Uśmicha prezentowały strasznie głośno ludowe pieśni dwie dziewoje.
Te ludowe pienia ,baterie w aparacie ,które padły i wzmagający się upał zmusiły mnie do ucieczki z imprezy. W domu czekała na mnie Kocie,zjadłyśmy skromny obiadek i zgodnie rozłozyłyśmy się na zacienionym jeszcze balkonie. Aha,na jarmarku zakupiłam domowy twaróg koryciński ,drogi i kwaśny jak ocet siedmiu złodziei.Gdyby nie upał pofatygowałabym się do stoiska i zwróciła go z równie kwaśną uwagą

9 komentarzy:

  1. Aż mi się jeść zachciało - taką domową kiełbaskę chętnie bym zjadła :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pachnialo pięknie,ale ja wybrałam biały ser z Korycina,funta kłaków nie warty.

      Usuń
  2. ja nie kupuję nic na takich jarmarkach. przede wszystkim wszystko pioruńsko drogie a na chlebie mało zęba nie złamałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz tez juz to wiem,człowiek uczy się na błędach!

      Usuń
  3. To fakt, że ceny regionalnych produktów spożywczych (i nie tylko) przy okazji jarmarków, festynów - są wręcz zaporowe. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego zysk ma tu być pochodną wyśrubowanych cen, a nie ilości sprzedanego towaru - na szczęście nie mój to problem.
    A propos fotek 1-3: fajna ta Twoja nowa koleżanka :))) Było jej zaproponować napisanie reportażu o Litwinach i zaprosić na własne specyjały. Może czytalibyśmy niebawem książkę o Wilniance Danucie, co serca przybyszów dalekich chłodnikiem litewskim zdobywa na wieczność :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z reguły niczego nie kupuję na takich imprezach ale coś mnie podkusiło. Z ,moją ,jak piszesz nową koleżanką jest ciekawy wywiad w Wysokich Obcasach Nie proponowałam degustacji chłodniku,bo nie spodziewałam się,że zawrę tak miłą znajomość i nie byłam chłodnikowo przygotowana.. Moja skromnosc poza tym nie pozwala mi się chwalić. Wystarczy,że wy doceniacie mój chłodnikowy kunszt.

      Usuń
  4. Zazdroszczę pogawędki z Panią Elżbietą:) Bardzo sobie cenię Jej programy, które realizowała wspólnie ze swoim nieżyjącym już mężem, Tonim Halikiem. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Franczeskę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.Elżbieta trzyma się nad podziw,uśmiechnięta i skora do rozmowy.W wywiadzie dla WO opowiada jak poznała Toni Halika,była mężatką,ale nie wahała się ani chwili,podobnie jak on.
      I ciągle jest atrakcyjną kobietą!

      Usuń
    2. P.S. Dziękujemy za pozdrowienia,topimy się z Franczeską w tropikalnych Suwałkch.Pozdrawiamy !!!

      Usuń