mogłam. Kompletna blokada. Moja codzienność przytłacza mnie coraz mocniej, beznadzieja z każdego kąta szczerzy się głupawym uśmiechem a ja, mając świadomość,że lepiej już było przestaję ogarniać przestrzeń wokół siebie.
Żeby złapać oddech z duszą na ramieniu( bo dwa futerka zostawiam) 14. .IV pojechałam do Warszawy.
Następnego dnia ruszyłam na włóczęgę. Pogoda idealna,słońce,ciepło.
Widok na Trasę
Tablice upamiętniające ofiary katastrofy.
Tablica pamięci Lecha Kaczyńskiego
Pomnik poświęcony ofiarom wielkiego głodu na Ukrainie, bo oczywiście odwiedziłam Dziadków na Wolskim cmentarzu.
Za dwa dni muszę wracać do domu. Niechętnie i z lękiem ale futerka czekają,mam nadzieję,w zdrowiu.
Basiu, smutny ten Twój post. Nawet miejsca w Warszawie odwiedzałaś smutne. Nie daj się Kochana temu smutkowi. Niech złe dni zmienia się na lepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
dzięki Ci kochana za słowa otuchy. Rzeczywistośc jednak jest taka,że czeka mnie ciężki czas,już się zaczął i jest to niezalezne ode mnie.Zbieram siły,żeby to przetrwać,ale jest cięzko.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńWobec tego, będę trzymać kciuki :)
UsuńKociafraniu czy można Ci jakoś pomóc ? Daj znać jakby co ...
OdpowiedzUsuńUściski i moc ciepłych myśli ♥
Nie można mi pomóc,amyszko.Na chorobę,która dotknęła kogoś w mojej rodzinie nie znaleziono jeszcze leku.To powolne pogrążanie się w niepamięci i odchodzenie.Dzięki za serce,zawsze lżej,jesli jest wsparcie. pozdrawiam serdecznie!
UsuńO jej! Jakiego masz doła... Nawet w Warszawie odwiedzałaś miejsca pełne smutku . Nie byłaś w Łazienkach gdzie wszystko budzi się dożycia. Kociafraniu, głowa do góry, tak jesteśmy skonstruowani, że najgorsze przeczekamy. Nie daj się! Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDzięki,Aniu,staram się jak mogę ale czasem,szczególnie w nocy wszystko wydaje się beznadziejne.Gdyby tu cokolwiek zależało ode mnie byłoby lżej,najgorsza jest bezsilność, czekanie i świadomość,że własciwie to już nie ma na co czekać. Pozdrawiam i dziękuje za słowa otuchy.
Usuń