Kaziuk to doroczny jarmark w dniu imienin Kazimierza Kaziukowa tradycja liczy sobie ponad 400 lat,w Suwałkach jarmark odbył się po raz 17. Wspólna dla Polski i Litwy tradycja czczenia św. Kazimierza,patrona Metropolii Wileńskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego,której suwalszczyzna była częścią do 1795 przetrwała do dziś.Kaziuki odbywają się w parafiach i kościołach pod wezwaniem św. Kazimierza.
Kaziuk bez bankucchena,czyli sękacza? Niemozliwe! Kiedyś sękacze pieczone były na specjalnych walcach umieszczonych nad paleniskiem ,walec był obracany ręcznie,na walec polewało się ciasto,ogień z paleniska umiejętnie podsycany zapiekał ciasto warstwami a lejące się nierównomiernym strumieniem ciasto układało w malownicze sęki. dziś robi się to na elektrycznych rożnach,chociaż receptura pozostała ta sama.Sękacze są róznej wielkości.Duży sękacz wymaga m.i. 30 jaj i kilograma masła. Z Litwy całkiem niedawno zapożyczyliśmy "mrowisko"- tu stoi obok sękaczy,takie niewielkie. Ciasto wygląda tak,jakby sklejono kilkanaście chruścików ,w ich ramionach znajdują się rodzynki,co przypomina mrówki w mrowisku. Ciasto smaczne ale b. tłuste. Sękacza nie lubię ale mrowisko,nie powiem,nawet bardzo!
Sery własnej roboty,bardzo drogie i jak dla mnie niesmaczne. Ale amatorów nie brakuje!
W końcu kupiłam palmę
I wygląda na to,że przybiję ją gwożdziem do sufitu!
mrowisko .... pamiętam ze spływu Czarną Hańczą, mrowisko też chcę :-)
OdpowiedzUsuńHańcza- ciągle piękna i niezadeptana. Nadal spływają nią miłosnicy pięknej przyrody i...mrowisk!
Usuńa co do przybijania do sufitu, to słyszałam wczoraj Panią Sumińską, która mówiła, że u niej w domu choinka wisi przy suficie, inaczej każda była w jedną noc rozebrana :-), czego się nie robi dla ( z powodu )
OdpowiedzUsuńkotów
Uwielbiam p. Sumińską,kiedy umarła moja Misiunia osobiście mnie pocieszała w audycji P.R. Staram się być na bieżąco z jej książkami. Drugim ulubiencem jest Wajrak. jego książkę o wilkach czyta się jednym tchem!
UsuńNiedziela pod znakiem Kaziuka...
OdpowiedzUsuńJadałam prawdziwego sękacza z Podlasia dwa lata temu. Zakochałam się w tym jajecznym smaku :)))) Szkoda, że mam tak daleko :)
Ps.
Tylko na Twój wpis,m że polityka była pierwszy i ostatni raz w poprzednim poście, nie napiszę co o tej niedzieli sądzę.
Buziaki ślę :*
Ja nawet mieszkałam kiedyś we wsi podlaskiej,gdzie były specjalistki od sękaczy pieczonych tradycyjnie czy nad paleniskiem z drewnem ale wolę mrowisko.
UsuńCo do niedzielnych wyborów-wstydzę się za tych ludzi,ich głupotę i brak wyobrażni. Jedyne co ich usprawiedliwia to wiek nieznajomość realiów. Ale ucierpimy wszyscy. pozdrawiam wraz z moimi futrami ,Barbra
P.S.dzięki za umieszczenie na blogu Melona.bardzo bym chciała,żeby ktoś go pokochał,nie zostanie jednak bez opieki kiedy nikt go nie zechce
UsuńTradycja, aż miło pooglądać,ten niepowtarzalny klimat,stragany ze swojskim jadłem,sękacze jadałam i od czasu do czasu chętnie po nie sięgam,ale taki robiony nad paleniskiem musi być smakowity...
OdpowiedzUsuńWidzę że palemka ma już swojego adoratora,szkoda jej dla pazurków ,bo jest piękna :)
Serdeczności ślę :)
Fajne takie klimaty:) Lubię wszalakie jarmarki i sękacze , ale mrowiska nie znam. Na pewno pyszne. Jej! Jak ja lubię słodkości:)
OdpowiedzUsuńCo do Kaziuków i ich patrona, to właśnie czytałam wczoraj o św. Kazimierzu Jagiellończyku. Nie wiedziałam, że są takie świąteczne zwyczaje. Super.
Kicio uprawia alpinistykę, jakie to fajne, że koty tak rozrabiają:) Molusiński:)
Bardzo bym chciała być na jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Niestety,z tego suwalskiego za....a wszędzie daleko a połączenie ze światem mizerne.Kaziuki,takie niemal jak dawne są na Litwie.A kicio to szaleniec i obwieś w jednym . Robi na diabła bez wytchnienia i nie pozwala się wyściskać i wycałować!
OdpowiedzUsuńPuk. puk...Witaj:)
OdpowiedzUsuńŻyczę radosnych Swiat, dużo uśmiechu i pozytywnych myśli.
Pozdrawiam serdecznie.
Proszę,zapraszam i dziękuję za pamięć. Ode mnie życzenia zdrowia,,szczęścia i ciepełka w sercu i przyrodzie!
UsuńSPOKOJU, ZDROWIA I RADOŚCI NA CZAS WIELKIEJ NOCY I SŁONECZNEGO NASTROJU NA RESZTĘ DNI-Wrocławianie
OdpowiedzUsuńSówko najmilsza dziękuję,pierwszy dzień minął wspaniale,,chociaz syn przyjechac nie mógł. Pogoda dopisała ,dzisiaj dzieci będą u mnie i na chwile zapomne o klopotach. Pozdrawiam najserdeczniej i zyczę zdrowia Tobie i bliskim!
UsuńPozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny,jakoś trudno mi się zmobilizowac do aktywności ,moze to ta kapryśna aura,moze zmartwienia...?
UsuńMoja mama opowiadała o tym święcie. Mam nawet zdjęcie z 1939 roku z Wilna, gdzie mama z koleżanką chwalą się zakupionymi "kaziukowymi" sercami. Fajnie, że gdzieś ta tradycja jest podtrzymywana. Teraz, jak widać na zdjęciach, obchodzona "na bogato". :-)
OdpowiedzUsuńMoja rodzina to tez "wilniuki".Trochę teraz inaczej wygląda to święto. W tym roku otwierał je wice minister chyba obrony,Zieliński. Polityka włazi wszędzie i zniechęca do uczestnictwa w takich fajnych tradycjach.
Usuń