Naród ich dżwiga żelaza
Bronią się jeszcze twierdze Grenady
Ale w Grenadzie -zaraza."
Kołacze mi się w głowie ten kawałek Mickiewiczowskiej Alpuhary.
Od kiedy wprowadzono zaostrzenia związane z wirusem jest dużo czasu na rozmyślania, wspominki i inne zajęcia umysłowe. Efektem moich rozmyślań jest przeświadczenie,że ziemia, przyroda w desperacji zaczęła się bronić przed nami, ludżmi. Człowiek, wynika z moich rozważań ,jest największym szkodnikiem jakiego ta ziemia nosiła. Arogancja, bezkarność ,przeświadczenie o własnej nieomylności i wyjątkowości- to my. Ile złego wyrządziliśmy już tej ziemi ,przyrodzie, zwierzętom. Płonąca Australia, lasy Amazonii, afrykańscy i nie tylko, kłusownicy, pomordowane w Puszczy Białowieskiej drzewa, zwierzęta i ptaki, myśliwi mordujący wszystko co żywe- można wymieniać długo. I przyszedł czas kiedy mały, niewidoczny wirus uczy nas pokory, jest zagrożeniem, dziesiątkuje. Człowiek powinien zrozumieć,że bez przyrody, natury- nie istnieje.
Może dzięki tej zarazie zaczniemy być życzliwi dla naszej ziemi i dla siebie.
W moim mieście na razie nie ma zachorowań. Ale restrykcje obowiązują. Życie toczy się wolniej, na ulicach i w komunikacji -pustawo. Najbliższy wirus jest w Białymstoku. Ale kiedy widzę co się dzieje w świecie ,jaki rozmiar przybiera pandemia to zaczynam się bać i bardzo współczuję ludziom w tym oku cyklonu. A pogoda jest piękna, po prostu wygania z domu. Jest słonecznie i bardzo wiosennie.Moje koty zaczęły więc sezon balkonowy,tęsknie patrzą na ptaki a Boguś kombinuje jakby spacyfikować siatkę i pofrunąć za gołąbkiem czy kawką. Dla mnie karą jest zamknięta biblioteka. Mam zapas, ale kiedy się skończy to chyba zacznę czytać od początku.Jakimś wyjściem jest Netfliks , porządkowanie zdjęć, blog i lektura blogów zaprzyjażnionych. U Joanny (MarAsiowa Ostoja) widziałam piękne fotki wiosennych kwiatów i serwetki równie piękne. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny !
Moje futerka mają się dobrze,choć Mela bardzo przytyła . Zjada głównie susz bezzbożowy,czasem filet z kurczaka. Boguś uwielbia parówki Smakusie. Taką parówkę trzeba mu rzucić przez pokój, Boguś dopada, tarmosi ją po całym mieszkaniu po czym ze smakiem zjada.
Jedyne miejsce, gdzie mój bukiet urodzinowy jest niedostępny dla Bogusia.
Boguś forsuje siatkę na balkonie.
Ulubiona miejscówka Melki.
A ja życzę zdrowia w tym czasie zarazy!
Jakoś się żyje w tych czasach. Nie ma wyjścia za bardzo. Kotki chyba mój stres wyczuwają...
OdpowiedzUsuńZdrowia Wam życzymy!
Śliczne foty z codziennego życia kociego :D
OdpowiedzUsuńJestem daleka od zwalania winy na naturę za głupotę jakiego człowieka albo ludzi. - ale to tak na marginesie.
Cieszę się, że napisałaś, często myślę o Tobie :)
Serdeczności przesyłam i zdrowia życzę dla Ciebie i całej twojej rodziny :)
Ciężkie czasy nastały, ale to prawda, wreszcie i człowieka dopadło.... Myślę, że nie mamy pokory dla natury i niestety po tym trudnym doświadczeniu nadal jej mieć nie będziemy.... obserwuję ludzi i wiem, że zmieniają się na chwilę....
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMogę wreszcie komentować na własnym blogu. Hurrra!
OdpowiedzUsuńAgatko, u Ciebie już wiosennie, ale w marcu jak...... a kwiecień-plecień....więc może jeszcze nie szalej z sianiem i sadzeniem!
OdpowiedzUsuńA ja, słowo na temat Bogdana forsującego siatkę. Bez obrazy, ale wygląda po prostu jak monstrualny szczur. Tak!
OdpowiedzUsuńTo jest potwarz! Była noc ,ja się spieszyłam,żeby go chwycić na tej siatce.Oczekujemy oficjalnych przeprosin!
OdpowiedzUsuńNie będzie przeprosin. Bo to jest fakt. A z faktami się nie dyskutuje. Chociaż.... niech będzie, trochę mogę się wycofać z podobieństwa do monstrualnego szczura, ale tylko dlatego, że Bogdanowi do twarzy w obroży.
OdpowiedzUsuń