Obserwatorzy

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Minął rok

Wczoraj minął rok od śmierci Frani.Frania była moim pierwszym kotem.Od  niej zaczęło się moje kocie życie. Zwierzakom starałam się pomagać zawsze ale w domu były psy. Franię przygarnęłam po śmierci mojej suni Misi. Małą, około 6 miesięczną  przyniosłam z piwnicy, gdzie została jej mama i rodzeństwo. Tylko Frania pozwoliła się do siebie zbliżyć i w konsekwencji złapać, władować
 do koszyka i przetransportować do domu. Jej rodzinę dokarmiałam i chroniłam dokąd się dało.
Była zima,mrożna,śnieżna ,29 luty 2009. Frania była piękną,mądrą koteczką.Czarna, z małym ,białym muśnięciem pod bródką o oczach intensywnie zielonych, które w nocy  świeciły zielonym blaskiem , jak dwie latarenki. Byłam pewna,że dożyje ze mną sędziwych lat, że zestarzejemy się wspólnie ,że jeszcze wiele szczęśliwych i radosnych chwil razem przeżyjemy. Stało się inaczej,guz wątroby okazał się bezlitosny. Frani nie ma już rok a ja ciągle wracam do jej choroby, roztrząsam czego nie zrobiłam ,a powinnam , czego nie dopilnowałam, w czym zawiodłam.
Gdziekolwiek Franiu jesteś, wiedz,ze myślę o Tobie, że jesteś w moim sercu i będziesz  dopóki to serce bić będzie...


 






7 komentarzy:

  1. Przytulam Cię bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno wszystko zostało zrobione... W te wakacje minie dwa lata od pożegnania Amberka. Już nie myślę, co mogłam zrobić. Teraz staram się cieszyć tym, że się spotkaliśmy i walczyliśmy razem do koncam a miał tylko 4 latka...
    Przytulam mocno. Frania na pewno nadal jest z Wami choć jej nie widać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki, Agatku! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocurku, człowiek ma zawsze wątpliwości. Amberka pamiętam, był słodki. Dla mnie to jest niezrozumiałe, dlaczego zwierzęta cierpią i umierają przed czasem. Pozdrawiam, też staram się cieszyć tym co mam, choć czasem wyć się chce

    OdpowiedzUsuń
  5. Frania nie dożyłaby połowy swego czasu, gdybyś jej nie przywlokła z tej piwnicy, nie karmiła ptasim mlekiem, nie leczyła. Miała u Ciebie wspaniały żywot, nie ma potrzeby obwiniać się, że zachorowała na chorobę, z której rzadko udaje się wyjść. Poza tym żyje w Twojej pamięci i wspomnieniach. Nie ma jej tylko fizycznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po moim pierwszym kocurku już ponad dwa lata minęło i nadal tęsknię... też wszystko od niego się zaczęło
    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Joasiu za dobre słowo.Pamięć o naszych zwierzętach będzie z nami do końca .Bo jakże można zapomnieć o przyjaciołach?

    OdpowiedzUsuń