do koszyka i przetransportować do domu. Jej rodzinę dokarmiałam i chroniłam dokąd się dało.
Była zima,mrożna,śnieżna ,29 luty 2009. Frania była piękną,mądrą koteczką.Czarna, z małym ,białym muśnięciem pod bródką o oczach intensywnie zielonych, które w nocy świeciły zielonym blaskiem , jak dwie latarenki. Byłam pewna,że dożyje ze mną sędziwych lat, że zestarzejemy się wspólnie ,że jeszcze wiele szczęśliwych i radosnych chwil razem przeżyjemy. Stało się inaczej,guz wątroby okazał się bezlitosny. Frani nie ma już rok a ja ciągle wracam do jej choroby, roztrząsam czego nie zrobiłam ,a powinnam , czego nie dopilnowałam, w czym zawiodłam.
Gdziekolwiek Franiu jesteś, wiedz,ze myślę o Tobie, że jesteś w moim sercu i będziesz dopóki to serce bić będzie...
Przytulam Cię bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystko zostało zrobione... W te wakacje minie dwa lata od pożegnania Amberka. Już nie myślę, co mogłam zrobić. Teraz staram się cieszyć tym, że się spotkaliśmy i walczyliśmy razem do koncam a miał tylko 4 latka...
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno. Frania na pewno nadal jest z Wami choć jej nie widać.
Dzięki, Agatku! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKocurku, człowiek ma zawsze wątpliwości. Amberka pamiętam, był słodki. Dla mnie to jest niezrozumiałe, dlaczego zwierzęta cierpią i umierają przed czasem. Pozdrawiam, też staram się cieszyć tym co mam, choć czasem wyć się chce
OdpowiedzUsuńFrania nie dożyłaby połowy swego czasu, gdybyś jej nie przywlokła z tej piwnicy, nie karmiła ptasim mlekiem, nie leczyła. Miała u Ciebie wspaniały żywot, nie ma potrzeby obwiniać się, że zachorowała na chorobę, z której rzadko udaje się wyjść. Poza tym żyje w Twojej pamięci i wspomnieniach. Nie ma jej tylko fizycznie.
OdpowiedzUsuńPo moim pierwszym kocurku już ponad dwa lata minęło i nadal tęsknię... też wszystko od niego się zaczęło
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
Dziękuję Joasiu za dobre słowo.Pamięć o naszych zwierzętach będzie z nami do końca .Bo jakże można zapomnieć o przyjaciołach?
OdpowiedzUsuń