Obyśmy na wielkanoc nie lepili bałwana!
Ktoś zamontował zgrabny karmnik ale chyba nie wysilił zbytnio szarych komórek.Bo dostępny jest dla kotów i nieosłonięty z żadnej strony.Kiedy przyjdą wiatry i zamiecie zasypie i ziarno i konsumentów.
Ale to pierwszy taki karmnik na osiedlu Północ,więc brawo za intencje i pomysł.
W ostatnią niedzielę A.D 2013 wybrałam się na przechadzkę.Od kiedy nie mam Misiuni zaniechałam penetrowania kątow i zakamarków osiedla i przyleglości. Z Franią się nie da a samej- co za przyjemność?
Wyruszyłam szlakiem Misiuniowym.
Poświąteczne remanenty:
Osiedlowe boisko,uprawia się tu nasz ulubiony,narodowy sport. Dawno tu nie byłam,chociaż to kilkadziesiąt metrów od mego bloku: nie wiedziałam,że zamontowano takie urządzenia.Ale niespodzianka! już miałam zacząć redukować poświąteczny tłuszczyk,kiedy nadleciała silna grupa pod wezwaniem.. W panice dałam nogę,bo jeśli oni jeszcze wczorajsi,to mogłyby być kłopoty.
Dalej było gorzej. W tle szkoła nr.5 i przylegające do niej boisko.Przychodziłam tu z malutką Zuzią i Normisią.Obie lubiły to miejsce,wtedy jeszcze jako -tako zadbane.
Dzisiaj to ruina. Nie ma pieniędzy,nie ma chęci ,nie ma gospodarza..
Jak można w takich warunkach uczyć zamiłowania do sportu,porządku,czystości,dyscypliny?
,
Może i zabija,ale po W-Fie dobrze zapalić...
Zniechęcona wróciłam do domu a i mrok już zapadał,więc lepiej się nie szwendać po wertepach.
W domu zabrałam się do gotowania poświątecznego kapuśniaku. Resztki wędlin nienadające się dla zwierzaków używam jako bazy do zupy.Można dodać skórkę z wędzonego boczku i inne skrawki pałętające się po lodówce.Gotuję z nich wywar z przyprawami,dodaję rozdrobnioną kwaszoną kapustę,mrożoną mieszanką warzywną i na małym ogniu kapuśniak bulgocze do skutku.
Na koniec dodaję trochę pasty paprykowo-pomidorowej,którą robię sama z ostrej papryczki i pomidorów i gotowe.
Na talerzu dodaję słuszną łychę gęstej śmietany- wzorem Rosjan,którzy śmietanę dodają chyba nawet do rosołu- i smacznego!.
Dodam,że nigdy nie płuczę kapusty bo traci ona smak i zawsze wrzucam cukier-łyżeczkę-półtora.
Zupę dedykuję mojej siostrze N.,której jest Ona wielką amatorką!
No i Do Siego!!
Takiego kapuśniaczka ja bym zjadłam, jak to mówią, z miłą ochotą :))))))
OdpowiedzUsuńTaaaak? jak ma tako ochote to niech sobie ugotuje!
OdpowiedzUsuńsmutno tak chodzić po osiedlu i patrzeć, jak niszczeje, jak walają się po nim butelki i puste paczki po papierosach :/
OdpowiedzUsuńale siłownię Wam fajną zamontowali! U mnie nie ma takiej w pobliżu, jest kilka kilometrów od mojego osiedla.
Kapuśniak wygląda apetycznie, ale preferuję wegetariański i jdnak bez śmietany :)
Ściskam noworocznie przesyłając najlepsze życzenia dla Ciebie i Frani :)
Dziękuję,Kasiu,ja również życzę Tobie i Twoim kociom najlepszego w Nowym Roku! Na siłownie pójdę jutro,kiedy amatorzy sylwestrowych szaleństw będą odsypiać i w spokoju sobie powywijam!
OdpowiedzUsuńDzieki-za-przepis-niestety-daleko-mi-do-mistrzyni
OdpowiedzUsuńOj tam,oj tam trening czyni mistrza,więc do dzieła,albo do Suwałk z przesiadką w Białymstoku!
UsuńA-ja-nie-mam-frani-ani-misiuni-i-nawet-kapusniaczku-nie-umiem-ugotowac
OdpowiedzUsuńAle masz Jaśka i Krzyśka.Czasem Anielę
OdpowiedzUsuńWśzystkiego wesolego dla Koci i jejSzefowej
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki,wzajemnie! Prawda jest taka,że szefową w moim stadzie jest Kocia!
OdpowiedzUsuńI tak powinno byc
OdpowiedzUsuńDlaczego od paru dni nie ma wpisu.Wierni czytelnicy czekaja.Panie Kociai Frania do roboty
OdpowiedzUsuńMam doła,potężnego,po każdych wiadomościach o kolejnych ofiarach pijaków i "kochających "rodziców ,głębszego.Ale lada chwila stanę do pionu i coś napiszę. Pozdrawiamy, Kocie Franie
OdpowiedzUsuń