Kilka innych powodów przemilczę.
Kocia miała być Misią. Misia była moja sunią przez blisko 17 lat,nie planowałam więcej zwierzaków,nie chciałam przezywać kolejnych rozstań. Ale plan planem a życie -życiem. No i jest Kocia- zgodnie z życzeniem Uli- Frania. Przyniosłam z piwnicy małą koteczkę,śmiertelnie wystraszoną a mam dorodną Kocię,która dyktuje warunki i ustala miejsca w szeregu. Przywraca do porządku bolesnymi gryzami w nogę ,opieszałych pogania donośnym,już nie miauczeniem a miaukotem od którego robi się gęsia skórka na plecach. I tak sobie żyjemy- Frania i ja.
Frania po sterylce. Trzeba ją było pilnować bo wychodziła z kaftanika w oka mgnieniu.