Zjadłyśmy danie w KFC i tak wzmocnione powałęsałyśmy się jeszcze trochę po Świdnickiej,która jest pięknym deptakiem,pełnym atrakcji handlowych i architektonicznych.Gmach Opery niezmiennie piękny,może kiedyś jeszcze zasiądę na widowni.
Z Operą związane jest pewne wydarzenie z mojej wczesnej młodości.Otóż dyr.szkoły zorganizowała wyjazd na Halkę.Postać tę kreowała b.tęga artystka a Jontek był jak patyczek.Byłyśmy z przyjaciółka niezmiernie ciekawe jak on tę obfitość ciała udżwignie wyciągając z wody.Przyjaciołka miała lornetkę,piękną,teatralną,wysadzaną masa perłową,cudo!
Zabrała ją z domu nie pytając o zgodę.W kulminacyjnym momencie zaczęłyśmy tę lornetkę szarpać,bo obie chciałyśmy widzieć.I lornetka wyślizgnęła się i poszybowała "skowronkiem" w dół.Niemal martwe ze strachu czekałyśmy na milicję z kajdankami bo byłyśmy przekonane ,że kogoś ta lornetka ukatrupiła(siedziałyśmy na balkonie.)Resztę spektaklu przesiedziałysmy na czworakach,wciśnięte pod siedzenia.Lornetka pozostała gdzieś na parterze.Co się działo u przyjaciółki w domu?Opuszczam zasłonę....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz