Wróciła,można rzec w wielkim stylu i panoszy się bezwzględnie!Słońce oślepia a mróz robi z mózgu mrożonkę.Szczęśliwie,śniegu tylko-tylko.Nie pojmuję,jak można lubić zimę,te warstwy nakładanych na siebie ubrań,zgrabiałe nogi i ręce,łzawiące oczy,przejmujące podmuchy wiatru.No,trzeba być chyba masochistą!
Nie lubię zimy od dziecka,na sankach byłam kilka razy w życiu i to z racji obowiązków zawodowych- z dziećmi.Łyżwy,narty?W życiu!
Czarna Hańcza i łąki nad nią. Widok piękny ale wyłącznie na fotkach.
Frania z dezaprobatą obserwuje biel za oknem.Nie lubi zimna .
Zadecydowała,że w tej sytuacji najlepsza będzie drzemka na lodówce.I ciepło i wgląd w to co się tu dzieje.
Też nie lubię aż takiego mroźnego zimna. Fajnie byłoby teraz być na miejscu Frani i zza okna obserwować :)
OdpowiedzUsuńNajchętniej przespałabym jak niedżwiedż!
OdpowiedzUsuńZimno strasznie, a jeszcze tam u Was na północy bardziej niż tu w centrum! Widoczki piękne, ale nie dziwię się, że Frania woli je obserwować z ciepłego miejsca ;)
OdpowiedzUsuńFraniu, kici kici kici :) Zapraszam na mojego bloga :) Pomruczysz z zadowolenia!
OdpowiedzUsuńJuż lecimy obie,Frania aż ogonek postawiła na baczność,taka ciekawa!
OdpowiedzUsuń