Jako dozorca psów zainstalowałam sie wczoraj na Ogrodowej i stwierdzam,że gdyby nie niepokój o Franię,mogłabym tę funkcję sprawować dożywotnio.Cudowne nic-nierobienie w ciszy i pięknym otoczeniu jest moim marzeniem.Niestety tym z gatunku niemożliwych do spełnienia.A więc chwilo trwaj! Dopóki nie zatrzyma się pod oknem pomarańczowa Kia!!
Jako,że pogoda we czwartek zrobiła sie gastronomiczna (nie mylic z barową) zjedliśmy skromny ale krzepiący posiłek i każdy znalazł sobie miły kąt do zalegnięcia.
Rudy Henryś przyszedł dość sfatygowany i z wdzięcznościa przyjął miskę i legowisko;
Podobnie Amelka B.
Pola w coraz lepszej formie wraz z Kojotem wymościły się na łożu nieobecnych opiekunów:
Powtarzam: bezczelne kocury:)
OdpowiedzUsuń