Fragment zdobienia zachowanego w dobrym stanie nad wejściem do kamienicy pamietającej zapewne świetniejsze czasy.
A tu rudzielec,bardzo przyjazny,chętnie opuściłby swoją zagrodę i ruszył z nami jako przewodnik.
Nasza wędrówka przez niewielką część miasta dobiegła końca. Z wielkim żalem wsiadałam do auta przyrzekając sobie,że jeśli szczęśliwie doczekam kolejnego lata przyjadę i oblecę dokładnie wszystkie znane mi i nie znane kąty i zakamarki.Tymczasem trzeba było wracać do Krosna,gdzie czekały Pipi i Helena.
Helena jest w dechę, nawet bez oka.
OdpowiedzUsuńTo trzeba było ją zaadoptować,wstawić szklane oko i przydzielić rentę inwalidzką lub zasiłek dla bezrobotnych.
OdpowiedzUsuń