Przystanek na rozprostowanie kości .Jechaliśmy przez wioski i miasteczka.Czyściutkie,zadbane,wypielęgnowane.
Mieszkańców nie widać,bo godziny pracy rzecz święta.Pracuje czy nie ale się nie szwenda.
Po obejrzeniu w kolejnym komisie wystawionych propozycji było jasne,że u Niemca auta nie nabędziemy.A więc na Frankfurt i do do domu!
A to stary ,dobry Kaufland.Od naszych różni sie ogromną powierzchnią i takąż rozmaitością artykułów najrózniejszego autoramentu.Tam zrobiliśmy małe zakupy,ale nienawykłym do euro ceny wydawały się astronomiczne.
Śmignęliśmy przez frankfurckie ulice w kierunku dawnego przejścia granicznego.
Ile się człowiek swego czasu tu napocił, nakombinował,żeby przemycić wszystkie niedozwolone a tak upragnione dobra niedostępne w naszych sklepach.Ten dreszczyk emocji,kiedy celnik mierzył cię swoim sokolim okiem,odpytywał na okoliczność-bezcenny!!
No i już stare,brudne,zaniedbane przedmieście Słubic.Jesteśmy u siebie!
Szuka niejeden, może oferta jeszcze aktualna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz