W czasie pobytu w Krośnie poznałam pewne kocie rodzeństwo.Mieszka przez płot,na sąsiednim podwórzu. Zostały na to podwórze podrzucone wraz z matką przez jakiegoś "miłośnika" zwierząt. Na szczęście znalazła się osoba,która zaopiekowała się kocią rodziną. Kiedy 4 kociaki podrosły,mama została wysterylizowana i znalazła dom.Podobno była niezwykłej urody,skoligacona z jakimś rasowcem. Kociaki-dwie kotki i dwa kocurki wysterylizowano ale były już zbyt dzikie,żeby zamknąć je w czterech ścianach.Opiekunka przysposobiła więc dawny garaż : wycięto specjalne wejście,w środku poustawiano budki letnie i zimowe,podłogę ocieplono.Kocia banda karmiona jest dwa razy dziennie,nierzadko są to prawdziwe smakołyki : serca, żołądki drobiowe a trafia się i filecik z kurczaka.Miały szczęście futra,że trafiły na wielkie serce .Dodam,że ta zacna osoba mieszka na ul. Mickiewicza w Krośnie i na imię ma Danusia,jest emerytką.Tak by się chciało,żeby takich Danuś było więcej i nie tylko emerytek!
A oto kocięta:
Kotka Piękna
Kocurek Felek
Kotka Szarusia
Czwartego kocurka nie udało mi się złapać,na widok aparatu czmychał w krzaki. Kocie rodzeństwo często wizytuje Helenka, jak wspominałam,Hela nie ma oczka,ale radzi sobie znakomicie .
Ale dobrze mają te koty :) dobrze, bo trafiły na osobę o wielkim sercu!
OdpowiedzUsuńŚwiat byłby lepszy, gdyby było na nim więcej ludzi takich, jak ta pani :)
Pozdrawiam!
Pomarzyć można.Takie osoby powinny być honorowane przez władze miasta,nagradzane,stawiane za przykład.Rzeczywistość często jest taka,że są wyzywane,szykanowane,straszone.W przypadku tych kociąt sąsiedzi nie mają nic przeciwko ich obecności na wspólnym podwórzu.Pozdrawiam wraz z moja Kocią!
Usuńtak osoby pomagające zwierzętom powiny być stawiane jako przykład, a nie szykanowane... ja sama dokarmiam koty w mojej okolicy i czasem też się nasłucham rzeczy, których wolałabym nawet nie powtarzać...
UsuńBuziaki dla Koci! A tak w ogóle to co u niej? Ty podróżujesz, a Kocia...?
Mnie tez nie obce są inwektywy dotyczące dokarmiania kotów.Mnie to już wsio rawno,ale boje się o te zwierzaki,bo mnie nie dosięgną ale kotom zrobić krzywdę nie trudno.Kocia moja została posiadaczką domku i tunelu,którymi wzgardziła,a ja ani tu ani tu się nie mieszczę...kiedy wyjeżdżam Kocia ma opiekę na miejscu w domu ale bardzo nie lubi tych wyjazdów.No a ja jestem Cyganem i jak się nie powłóczę,to jestem nieszczęśliwa.Pozdrawiamy z Kocią z bardzo gorącego bieguna zimna
UsuńJak czytam to kocie menu, to aż mi ślinka kapie. Czy one czasem przyjmują gości-amatorów żołądków drobiowych? Chętnie złożyłabym jaką wizytę na okoliczność wspólnej degustacji :))
OdpowiedzUsuńOwszem,przyjmują gości.Trzeba tylko mieć 4 łapy,piękny ogon,gęste futro i melodyjnie mruczeć.! Żołądki poza tym podawane są na surowo nie wiem czy smakowałyby!
OdpowiedzUsuń