Moim dzieciom dziękuję za starania i troskę w ciężkiej chwili i bardzo chciałabym obiecać,że już nigdy więcej....no ,ale człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi....
Obserwatorzy
sobota, 24 sierpnia 2013
Wypadki chodzą...nie tylko po kotach
Tydzień temu uległ wypadkowi Feluś. Kolejna sobota czyli dziś jest fatalna dla mnie. W tej chwili powinnam siedzieć w pociągu Tczew-Kołobrzeg a jutro od rana cieszyć oczy i ciało ukochanym morzem.Wczoraj kupiłam bilet,spakowałam się,wydałam dyspozycje co do Koci i rano w sobotę córka miała odwieżć mnie do Ełku na stosowny pociąg.Rano usłyszałam budzik,wstałam i tu film się urywa. Świadomość odzyskałam na izbie przyjęć w szpitalu,gdzie, zamiast na PKP,odwiozła mnie córka.Od 5 rano do 10 czarna dziura, ,zero,null,nic,żadnych skojarzeń,że się ubrałam,że przyszła córka,rozmawiała,że jechałyśmy samochodem do szpitala,wiem,że byłam zdziwiona ubraniem,które mam na sobie,bo nie pamiętałam jak je ubierałam.Pierwszy okruch pamięci w izbie przyjęć,potem było lepiej.Po pobieżnym dosyć badaniu neurologa,który stwierdził,że nie kwalifikuję się do przyjęcia na oddział dostałam leki i polecenie zgłoszenia się do lekarza rodzinnego i przychodni neurologicznej.Z jazdy nad morze oczywiście nici,bo muszę zaliczyć konieczne badania,narobiłam kłopotu córce i synowi,zawsze wiedziałam,że mam dobre dzieci i mogę na nie liczyć ale to co się stało było jak grom z jasnego nieba, musiałam bardzo je wystraszyć. Mam końskie zdrowie,lekarzy omijam z daleka i prócz drobnych dolegliwości na które się nie umiera żadne choróbska się mnie nie imają.Pamięć też do dziś rana miałam niezawodną i tę odległą i tę świeżą. Żal mi najbardziej tego morza,tak nieprzytomnie się cieszyłam i na morze i na spotkanie z A.,M. i małą Zuzią,która jest w Dziwnowie na turnusie rehabilitacyjnym dla dzieci autystycznych. Chciałabym mieć nadzieję,że był to incydent wywołany stresem,zmęczeniem i radością,że nad to morze...
Moim dzieciom dziękuję za starania i troskę w ciężkiej chwili i bardzo chciałabym obiecać,że już nigdy więcej....no ,ale człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi....
Moim dzieciom dziękuję za starania i troskę w ciężkiej chwili i bardzo chciałabym obiecać,że już nigdy więcej....no ,ale człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ojej Krysiu, strasznie mnie zmartwiłaś. Mam nadzieję, że to jednak nic groźnego, że jakieś zasłabnięcie z powodu stresu...
OdpowiedzUsuńszkoda wypadu nad morze, ale zdrowie jest ważniejsze! Życzę Ci zdrowia z całego serca!
Dzięki,w zasadzie mam się dobrze,takie małe luki pozostały,powinno minąć.Rezonans mnie nie minie ale to konieczność.Ważne,że Feluś dochodzi do formy i łobuz szybko się połapał,że jest na specjalnych prawach i wykorzystuje,jak się da.Ale co tam,aby łapka wydobrzała.Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń