Poczuła chyba miłe zapachy rudych obwiesi z Ogrodowej.Najpierw obwąchała,potem udeptała i zamotała się w nim od ogona po nos.Nie było mowy,żeby ustąpiła mi miejsca do spania.Kuliłam się więc kątem ,wstałam zdrętwiała ale Frania nie myślała rezygnować z uwitego w kapocie gniazdka.
Krakowskim targiem stanęło na tym,że każda z nas zajęła część wersalki.A ja poczekam aż Frani się znudzi
okupacja sakpalta i zacznę używać go ja,bo coraz chłodniej na dworze.
Schowek sobie nowy znalazła.
OdpowiedzUsuńA co do kanapy to u mnie tez czasami juz dla mnie miejsca nie ma :-)
Zgłaszam Frankę do roli w jakimś przyzwoitym thrillerze. To jest złe oko.
OdpowiedzUsuńTo oko magiczne,spełnia życzenia życzliwym!
OdpowiedzUsuń