Kolejna mrożna noc i piękny,słoneczny ale bardzo wietrzny dzień.Wielkie zaspy śniegu pozostawione przez pługi do świąt raczej nie znikną. .Śniegu nikt nie uprząta,bo to wielki koszt dla miasta a w końcu i tak musi się stopić.Kocia co dnia sprawdza na balkonie czy już nadeszła pora leżakowania.Ucieka podnosząc to jedną to drugą łapkę oburzona,że coś ją w te łapki dotkliwie kłuje.Nudzi się biedaczka,chodzi za mną i wymiaukuje swoje żale.Wzięłabym jeszcze jakąś kocią biedę,miałaby towarzystwo ale nie mam przyzwolenia -nie mieszkam sama. Przytaszczyłam więc ze sklepu dwa kartony i zmontowałam tunel.Wymościłam mięciutko i pokazałam Frani.
Spodobało jej się i po zabawie ulubionym sznurkiem zalęgła się na dłużej.
U nas tez śniegu mnustwo i gdyby nie ten wiatr to byłoby super....
OdpowiedzUsuńJakbyś spróbowała przygarnąć towarzysza France, to wiesz, co by się wyprawiało? Byłyby awantury tylko same. Frania nie taka, żeby chciała konkurencję mieć w chałupie. I tak jest stale nadąsana, a jakby jeszcze jaki inny kot próbował się szarogęsić, to już widzę te bitwy. Wiem coś o tem, bo gdy do nas Feluś przychodzi z wizytą, to Beksa albo żąda natychmiast wyjść na podwórko, albo jest draka i Felusia trzeba chronić przed jej pazurami. O!
OdpowiedzUsuńBo Amelce B. trzeba kupić krople Bacha,wtedy agresja złagodnieje albo przynajmniej skrapiać gościa kocimiętką.
OdpowiedzUsuń