Poranna kawa w towarzystwie Pipi,która nie jest zbyt rozmowna.M.w pracy.
Przez okno patrzę na budynek naprzeciwko: na poddaszu mieszkał
kiedyś Jan a jeszcze w ubiegłym roku przed blokiem rosły piękne,dorodne,srebrne świerki.Nie wiem ile miały lat ale sięgały ponad pierwsze piętro. Dawały cień i były przytuliskiem dla ptaków. Byłam świadkiem ich unicestwienia. Rosły wiele lat, zostały zwalone w ciągu kilku minut. Pozostały anemiczne,wygryzione krzaczki i łysy równie anemiczny trawniczek Ale może właśnie tak jest ładnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz