Przystanek w jesiennym lesie- A.i R. mieli nadzieję na jakieś zapomniane zielonki lub podgrzybki.
W Czaczu było mizernie,może dlatego,że dzień powszedni do tego przed świętem a może dlatego,że ta Mekka już spowszedniała i coraz mniej chętnych po obu stronach: : i sprzedających i kupujących.
Jedyna konkretna rzecz jaką stamtąd wywieżliśmy ,a właściwie wywiózł A.to mandat za parkowanie w złym miejscu.Opiewał na 300zet. Zgodnie doszliśmy do wniosku,że suma nieadekwatna do przewinienia i ruszyliśmy "na Wołmontowicze",czyli posterunek .
Posterunek w dawnym budynku PKP prezentował się zacnie,wraz z muzealną już lokomotywą.
A.poszedł układać się ze stróżami porządku i utargował 200zet.Do zapłaty było teraz 100+1p. karny.
Dobre i tyle!
Nie wiedziałam, że można się tak targować! Dobrze wyszło :)
OdpowiedzUsuńMój brat A. ma wielki dar przekonywania,może tez policjanci byli otwarci na pertraktacje.W kazdym razie lepsze 100 niż 300!
Usuń"...pawiem narodów byłaś i papugą...", a teraz jesteś... śmietnikiem sąsiadów - takie zawsze miałam o tym Czaczu refleksje. Fakt, przyjechało do mnie kilka ładnych drobiazgów tam wyłowionych, ale to "centrum handlowe", które walnie przykłada się do tego, że na niemieckie śmietniki trafia zaledwie 4% wszystkich odpadów, było i jest dla mnie odpychające, choć tak pięknie i tajemniczo się nazywa:)
OdpowiedzUsuńA posterunek cudny! Przejechaliście się lokomotywą? :)
Z tym Czaczem to jest tak pół na pół.Musza być takie miejsca ale ich byt powinien być pod nadzorem,podobnie jak i to co się przywozi.Był czas,kiedy ludzie przywozili sobie różne przedmioty na własny rachunek i część ich potem zasilała miejscowe śmietniki.
OdpowiedzUsuńLokomotywa była nieprzejezdna a nam wystarczył mandat za parkowanie.Za jazdę na gapę byłby pewnie dużo wyższy!