Obserwatorzy

czwartek, 28 czerwca 2012

Pani Irenka

Kiedy mówię o osiedlowych zwierzakach nie sposób nie wspomnieć o p.Irence i jej przygarniętych znajdach.P.Irenka była księgową w jakimś zakładzie i miała Malinkę,sunię zabraną z ulicy.Kiedy Malinka po cięzkiej chorobie umarła p.Irenka zarzekała się,że żadnych więcej zwierzaków.Do momentu póki w mrozny dzień nie spotkała skulonej z zimna na przystanku ratlerkowatej suni.I tak nastał czas Sary,którą schowaną za pazuchą przytaszczyła do domu. Odchuchana i odkarmiona Sarenka patrzyła w swoją dobrodziekję jak w obraz. Minęło sporo czasu,p.Irenka przeszła na skromną emeryturę,Sarenka weszła w wiek średni i los zdecydował,że pora na zmiany.Otóż po którymś bazarze  koło bloku p. Irenki pojawił się młody,rudy,kudłaty psiak.Co miał do tego bazar?otóz zwyczajem wsi suwalskiej niepotrzebne psy przywoziło się w dniu bazaru do Suwałk i tu porzucało często je bijąc dotkliwie aby nie osmieliły się wracać.Rudzielec miał pecha,bo jemu złamano łapkę.Musiał się biedak długo wałęsać bo kiedy p.Irenka zabrała go do siebie okazało się,że w jego ciałku usadowiło się 30 kleszczy,był wychudzony a łapka opuchnięta.Dostał na imię Floks ale szybko zmienił się w Klopsika .Sara pogodziła się z niespodziewanym towarzyszem ale nie był to koniec niespodzianek.
 Sara,już starsza pani z posiwiałym pyszczkiem. Niżej Floks czyli Klops .
A tu kolejna losowa niespodzianka;Prosiaczek czyli Rózia

Prosiaczek pojawił się na Ogrodowej nie wiadomo skąd.Bardzo nie lubił i bał się mężczyzn Bardzo też chciał mieć dom Ale nie mogliśmy go przysposobić,bo mieliśmy już swoje znajdy.
Opowiedziałam p. Irence o Prosiaczku,prosząc o pomoc w znalezieniu domu.I w ten sposób p.Irenka została opiekunką trzeciej znajdy.Nie potrafiła oprzeć się błagalnemu spojrzeniu pięknych prosiaczkowych oczu.Oczy miał niezwykłe: zielonkawo-brązowe i umiał nimi patrzeć. Oczywiście dostał nowe piękne imię Rózyczka,bo Prosiaczek to była  dziewczyna.
Ostatnią przygarnietą sierotą była Łatka,koteczka,ktorą ktoś zostawił na łące.Kilkutygodniowa kotka nie miała szans.Na szczęście trafiła na p.Irenkę. Biała,z kilkoma czarnymi plamkami była śliczna i z miejsca zawojowała  i psy i p.Irenkę. Ponieważ została wysterylizowana,p.Irenka wypuszczała ją  na zewnątrz.Dwukrotnie omal nie zakończyło się to tragicznie,bo Łatka wędrowała po całym osiedlu i przebiegała przez jezdnię na łąkę.I właśnie w trakcie pokonywania jezdni  potrącił ją samochód.
Posiadanie takiej gromadki powodowało komentarze i uwagi często bardzo nieprzyjemne i wrogie.Kiedyś ktoś rzucił kamieniem  celując w psa,trafił w p. Irenkę. A przecież zwierzęta były zadbane,szczepione,nie brudziły ani przeszkadzały.Ich opiekunka,jako jedna z nielicznych płaciła podatek za psy.Była to niemała suma wziąwszy pod uwagę jej emeryturę. Cóż ludzka głupota,brak empatii,zakorzenione przekonanie,że pies  ma być przy budzie na krótkim łańcuchu,głodny ,bo wtedy lepiej pilnuje.
Niestety historia p. Irenki nie kończy się heppy endem.Pierwsza odeszła Sara,była wiekowa i bardzo się męczła.Miała do końca zapewnioną wspaniałą opiekę i serce.Rok po niej zaczął chorować Floks-Klops.Po kastracji przytył,zaczęły sie kłopoty z sercem i to serce zatrzymalo się styczniowego,mroznego wieczoru.
Prosiaczek-Rózia przeżyła go o rok.Bardzo tęskniła za  Sarą i Floksem. Umarła cichutko,bez cierpień.A niedługo po jej smierci p.Irenka ,która chorowała na cukrzycę,nerki i serce straciła wzrok. Ale nie straciła radości i pogody,widuję ja czasem,jest pogodzona z losem chociaz ciągle ma nadzieję,że jeszcze dane jej będzie zobaczyć świat dookoła. Czasem   zastanawiam się dlaczego właśnie ona , przyjazna ludziom i zwierzętom została tak okrutnie doświadczona. Jesli tak wygląda zapłata za dobro,to może lepiej być złym i podłym? Łatka żyje i ma się dobrze,ale juz nie wychodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz